W drugim dniu posiedzenia Senatu (w czwartek 27 października) doszło do ataku hakerskiego na serwery Izby Wyższej parlamentu. Szybko pojawiły się również domysły, że może być to atak hakerski. Szczególnie, że senatorowie dzień wcześniej przegłosowali uchwałę, w której uznali rosyjskie władze za reżim terrorystyczny. – Nie wiem, czy to wynika z naszej uchwały o uznaniu władz Federacji Rosyjskiej za reżim terrorystyczny, czy to tylko koincydencja – komentował Tomasz Grodzki.
Awaria w Sejmie. Co się stało?
Kilka godzin później problemy techniczne pojawiły się podczas obrad Sejmu. W wieczornym bloku głosowań posłowie mieli zająć się poprawkami Senatu do ustawy ustawy dotyczącej zamrożenia cen energii elektrycznej. W pewnej chwili doszło do zawieszenia systemu głosowania. Elżbieta Witek poinformowała posłów, że konieczna będzie krótka przerwa.
Zaistniałą sytuację nie wszyscy parlamentarzyści przyjęli z należytą powagą. – Przed chwilą ktoś powiedział, że taki atak był na Słowacji, więc jak pan sobie z tego kpi, to nieładnie panie pośle – odparła marszałek Sejmu do jednego z polityków, który śmiał się z problemów technicznych.
Jak się ostatecznie okazało, awaria była znacznie poważniejsza, niż wcześniej sądzono. Prowadząca obrady Elżbieta Witek musiała zarządzić 15-minutową przerwę. – To awaria systemu, nie moja. Ja jestem w formie, jak państwo widzicie – skomentowała polityk PiS. Ostatecznie o 20:45 obrady Sejmu zostały wznowione.
Czytaj też:
Waloryzacja emerytur i rent będzie rekordowa. Jest decyzja SejmuCzytaj też:
Atak hakerski na Senat. Eksperci: Wczorajsza uchwała rozwścieczyła Moskwę