W siedzibie Nuncjatury Apostolskiej w Warszawie zorganizowano specjalnie przyjęcie. Wśród zaproszonych gości pojawił się ambasador Rosji. O obecności Siergieja Andriejewa nie powiadomiono MSZ. Sprawa wywołała zaskoczenie w resorcie. Szef Biura Polityki Międzynarodowej prezydenta Jakub Kumoch stwierdził z kolei, że sytuacja mogła wywołać zgrzyt u pozostałych gości, jeśli nie zostali powiadomieni o wizycie rosyjskiego dyplomaty.
Ambasador Rosji na przyjęciu u nuncjusza apostolskiego. Łukasz Jasina komentuje
Głos na antenie RMF FM zabrał również rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych. – Stolica Apostolska jest podmiotem niezależnym i może robić pewne rzeczy tak, jak sobie uważa, również na terytorium Polski. Pan ambasador Andriejew zresztą, z różnych powodów, ciągle jest formalnie akredytowanym u nas ambasadorem i ma prawo na terenie Polski przebywać – wyjaśniał Łukasz Jasina.
Rzecznik polskiej dyplomacji podkreślił jednak, że „istnieją rzeczy nieco bardziej nieuchwytne niż protokół dyplomatyczny”, a do nich można zaliczyć m.in. „niezapraszanie zbrodniarzy do stołu”. – Stolica Apostolska i jej przedstawiciel Nuncjusz Apostolski mieli prawo tak robić, ale powinni się zastanowić nad tym, czy powinni to robić – podsumował Jasina.
Rzecznik KEP o wizycie Siergieja Andriejewa w Nuncjaturze Apostolskiej
Do tablicy wywołany został także rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. Ks. Leszek Gęsiak poinformował, że według wyjaśnień, które otrzymał „spotkanie ambasadorów w Nuncjaturze było zwyczajowym spotkaniem pożegnalnym i powitalnym z okazji zakończenia czy rozpoczęcia misji niektórych z nich”.
„Jest ono okresowo organizowane przez Nuncjusza Apostolskiego jako dziekana korpusu dyplomatycznego, dla ambasadorów akredytowanych w Warszawie. Na spotkaniu tym, które miało charakter rutynowy, nie są prowadzone żadne rozmowy formalne” – podsumował duchowny.
Czytaj też:
Ambasador Rosji powinien zostać wydalony z Polski? Wyniki sondażu mogą zaskakiwaćCzytaj też:
Kolejne prorosyjskie „występy” Siergieja Andriejewa. Oświadczenie polskiego MSZ daje do myślenia