Komisja Europejska pozostaje nieugięta i odliczyła Polsce już siódmą transzę kar za nieprzestrzeganie orzeczenia TSUE o środkach tymczasowych. Mowa o 30 milionach euro, które nasz kraj stracił w ciągu ostatniego miesiąca. Łącznie przez ostatni rok upór polskich władz kosztował nas 267 milionów euro, czyli w przeliczeniu 1,2 miliarda złotych.
Polski rząd chce anulowania części unijnych kar?
Dziennikarka RMF FM dowiedziała się, że polskie władze snują plany dotyczące odzyskania przynajmniej części pieniędzy, które zostały nam potrącone na poczet kar. W początkowym etapie rząd zamierza wysyłać do Brukseli listy. Później sporną kwestię może rozstrzygnąć TSUE, do którego polskie władze chciałyby złożyć skargę na Komisję Europejską.
Pozew przeciwko KE można wnieść w terminie dwóch miesięcy od każdej decyzji wykonawczej KE. Polskie władze w ramach skargi chciałyby więc odzyskać pieniądze od 15 lipca. Problem w tym, że kolejne kary naliczane będą także w przyszłości, bo nic nie zapowiada końca zwarcia obecnych władz z unijnymi urzędnikami.
RMF24.pl: Polska nie ma nadziei na polubowne zakończenie sporu z KE
Z artykułu na RMF24.pl dowiadujemy się, że strona polska na polubowne rozwiązanie sporu o Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego już raczej nie liczy. KE podkreślała, że chociaż najnowsza ustawa prezydencka w tej sprawie to dobry kierunek, nadal jednak nie spełnia w całości założeń orzeczonego środka tymczasowego. KE podkreśla, że zawieszone powinny zostać też skutki orzeczeń tej izby.
Polska nadal tracić będzie więc milion euro dziennie z tytułu kary za niewykonanie rozstrzygnięcia TSUE. Naliczanie kar skończy się, kiedy TSUE anuluje swoje orzeczenie, albo wyda ostateczny wyrok w sprawie głównej. Ta druga ewentualność może nastąpić dopiero w połowie przyszłego roku.
Czytaj też:
Posłanka KO do Zbigniewa Ziobry: Jest takie przysłowie o złodzieju...Czytaj też:
Zbigniew Ziobro: Właśnie Komisja Europejska ukradła nam 30 mln euro