Niektórym z nich za wtargnięcie na teren zakładu i wymalowanie napisu "Stop CO2" na chłodni kominowej grozi kara nawet do 5 lat więzienia - poinformował rzecznik bełchatowskiej policji Sławomir Szymański.
We wtorek rano kilkunastu działaczy organizacji Greenpeace, domagających się zmiany polityki energetycznej rządu, przedostało się przez ogrodzenie na teren Elektrowni Bełchatów.
Sześć osób zostało zatrzymanych przez ochronę tuż po wtargnięciu na terenie zakładu. 11 ekologom udało się wejść na jedną z ponad 100-metrowych chłodni kominowych. Tam założyli stanowiska alpinistyczne. Przez kilka godzin, wisząc na linach, malowali farbą na kominie napis "Stop CO2".
Policjanci prowadzili z ekologami negocjacje, ale nie przyniosły one rezultatów. Późnym popołudniem działacze Greenpeace zawiesili na kominie baner z nazwą swojej organizacji i zakończyli protest. Jednak z powodu dużego zmęczenia zeszli z komina dopiero wieczorem.
Wszyscy uczestnicy akcji zostali przesłuchani i przestawiono im zarzuty. Wśród nich było siedmioro obcokrajowców - Węgier, Niemiec, dwoje Słowaków i trzech obywateli Austrii. Sześciorgu zatrzymanym przez ochronę przedstawiono zarzuty naruszenia miru domowego, za co grozi do roku pozbawienia wolności. Jedenastu, którzy malowali napis, dodatkowo zarzucono uszkodzenie mienia. Może grozić za to kara nawet do 5 lat więzienia.
Elektrownia oceniła straty w wyniku akcji ekologów na co najmniej 100 tys. zł. Po przesłuchaniach wszyscy zostali zwolnieni do domu; nie zastosowano wobec nich żadnych środków zapobiegawczych.
W trakcie dochodzenia policja będzie badać nie tylko okoliczności akcji, ale także prawidłowość działania ochrony bełchatowskiej elektrowni. "Będziemy się przyglądać procedurom ochrony, czy ochrona działała prawidłowo" - wyjaśnił Szymański. Dodał, że z ustaleń policji wynika, iż ochrona dostrzegła ludzi, którzy wtargnęli na teren zakładu i podjęła interwencję, ale nie była przygotowana na taką liczbę osób i stąd udało się zatrzymać tylko część z nich.
Protestujący ekolodzy z Greenpeace domagają się zmiany polityki energetycznej rządu i większego wykorzystywania odnawialnych źródeł energii dla ochrony klimatu. Uważają, że jeśli rząd "nie zmieni sposobu myślenia" o energii i klimacie, to coraz częściej Polacy będą doświadczać takich kataklizmów jak powodzie, susze czy huragany.
ab, pap