Do zdarzenia doszło w mieszkaniu przy ulicy Długosza w Słupsku, podczas imprezy. Między rodzicami a 34-letnim Waldemarem K. doszło do sprzeczki, podczas której mężczyzna został ugodzony nożem. Sprawca napaści na syna natychmiast wezwał pogotowie. Mimo reanimacji i wysiłków ratowników medycznych, życia 34-latka nie udało się uratować. W związku ze sprawą zatrzymane zostały cztery osoby: rodzice ofiary oraz sąsiedzi.
Ojciec ofiary przyznał się do winy
69-letniemu ojcu zmarłego mężczyzny został postawiony zarzut zabójstwa syna. Marek K. przyznał się do popełnienia czynu. Miał zadać synowi jeden cios nożem. – Mężczyzna się przyznał. Złożył wyjaśnienia. Na tym etapie nie będziemy ujawniać ich treści. Musimy ocenić sposób działania podejrzanego. Ustalić, jaka była rola pokrzywdzonego w zdarzeniu. Wyjaśnienia podejrzanego postawiły nas w sytuacji, która wymaga od nas wielu weryfikacji – poinformowała prokurator Magdalena Gadoś z Prokuratury Rejonowej w Słupsku.
Śledczy złożyli wniosek do sądu o trzymiesięczny areszt wobec zatrzymanego. Sąd Rejonowy w Słupsku rozpatrzył go pozytywnie.
Sąsiadka zacierała ślady zabójstwa?
Prokurator Magdalena Gadoś przekazała, że w związku z zabójstwem 34-latka, zatrzymana sąsiadka usłyszała zarzut zacierania śladów.
48-letnia Angelika L. miała zabrać nóż, który był bezpośrednim narzędziem zbrodni i wyrzucić go. Podczas oględzin nóż został znaleziony w śmietniku przed blokiem mieszkańców. Kobieta przyznała się do zarzucanego jej czynu i została objęta dozorem policji i zakazem opuszczania kraju.
Matka ofiary uczestniczy w procesie karnym jako świadek zdarzenia.
Czytaj też:
Makabryczny wypadek w Białym Błocie. W aucie znaleziono zwęglone ciałaCzytaj też:
Walczyła o życie nastolatki w stanie krytycznym. Nie wiedziała, że to jej córka