Chyba wszyscy przyzwyczaili się, że na początku grudnia polskie miasta przyozdabiane są tysiącami świątecznych lampek. Przeważnie girlandy czy inne ozdoby były włączane tuż przed mikołajkami i zostawały z mieszkańcami aż do końca stycznia.
Ale ten rok będzie inny. Kryzys energetyczny i niespotykana od 1997 roku inflacja spowodowały, że samorządy zaczęły liczyć niemal każdą złotówkę. Już we wrześniu wiele miast zdecydowało się na ograniczenie iluminacji budynków. Teraz przyszedł czas na ograniczenie świątecznych ozdób. Niektórzy samorządowcy decydują się na radykalne ruchy i w ogóle nie będą przyozdabiać swoich miast świątecznymi lampkami, inni zastanawiają się, jak włączyć iluminację, a jednocześnie zaoszczędzić na rachunkach za prąd.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.