„Super Express” informuje, że policjanci przyszli po mieszkającego w Toruniu Sławomira Wałęsę w poniedziałek o godz. 6 rano. Gazetę poinformował o tym sam syn byłego prezydenta. „Policja po mnie przyszła. Miałem was poinformować, jak przyjdą po mnie, by mnie zabrać na odwyk, to was informuję. Policjanci są mili. Zostawili mi telefon. Pozwolili ubrać skarpetki” – powiedział w rozmowie telefonicznej Sławomir Wałęsa.
Syn Lecha Wałęsy trafił na przymusowy odwyk
Mężczyzna ma od dłuższego czasu problemy z alkoholem. „Super Express” wskazuje, że wniosek o przymusowe leczenie skierowało rodzeństwo Sławomira Wałęsy, a sąd się do niego przychylił. Syn byłego prezydenta nie stawił się jednak dobrowolnie na oddziale odwykowym szpitala psychiatrycznego, gdzie miał przejść terapię. W związku z tym sąd wydał postanowienie o doprowadzeniu go tam siłowo przez policję. Lech Wałęsa już pod koniec grudnia 2020 r. mówił w rozmowie z gazetą, że w przypadku jego syna konieczny będzie odwyk. – Jestem zdecydowany, bo inne środki nie skutkują, choć on jest dość inteligentny – stwierdził wówczas były prezydent.
„W Polsce nie ma takiego prawa, aby kogoś zmusić do przymusowego leczenia odwykowego wbrew jego woli. Policjanci robią swoje. Jak będę w tym szpitalu, to zaraz z niego wychodzą. Dzwonię po Ubera i wracam do Torunia” – zapowiedział w rozmowie z tabloidem syn byłego prezydenta.
Kłopoty z prawem
W 2018 r. gazeta donosiła, że Sławomir Wałęsa trafił na jeden dzień do aresztu, bo nie chciał zapłacić 20 złotych grzywny za kradzież świeczki zapachowej w jednym z toruńskich sklepów. „Super Express” informował też, że mężczyzna nie wywiązuje się płacenia alimentów, a za niego robi to jego ojciec.
Czytaj też:
Lech Wałęsa o Zbigniewie Ziobrze. „Ma takie haki na Jarosława Kaczyńskiego, że ten mu nie podskoczy”Czytaj też:
Wałęsa u boku Bannona i Bolsonaro. „Zorganizowanie Europy powinno się powierzyć Niemcom”