Spośród wspomnianych 353 nielegalnych imigrantów, którzy zostali przekazani Polsce w ostatnich miesiącach, aż 229 powróciło do naszego kraju z Niemiec. Kolejnych 27 przekazała nam Norwegia, a 25 Szwecja. Transfery cudzoziemców dokonywane są na podstawie rozporządzenia PE Dublin III z 2013 roku. Po udowodnieniu nielegalnego przekroczenia granicy daną osobę odsyła się do kraju, w którym pojawiła się ona w pierwszej kolejności, lub w którym złożyła wniosek o ochronę, jeśli później nie zdecydowała się tam pozostać.
Wznowiony mechanizm odsyłania imigrantów
Polski rząd ze względu na białoruski kryzys migracyjny i wojnę w Ukrainie poprosił w tym roku o wstrzymanie mechanizmu zawracania imigrantów do lipca. Po nadejściu tego terminu kolejne kraje europejskie zaczęły odsyłać nam cudzoziemców, których łącznie może być nawet kilkanaście tysięcy. Jak przekazała rzeczniczka KG Straży Granicznej Anna Michalska, największe grupy to obywatele Iraku i Afganistanu.
„Rzeczpospolita” zwraca uwagę, że podobne transfery migrantów to spore wyzwanie logistyczne. Urzędnicy muszą wystąpić do sądu o umieszczenie danej osoby w specjalnym ośrodku czy przyjąć wnioski o ochronę międzynarodową. Cały proces generuje też duże koszty, bo wszystko trwa sześć miesięcy, a w okresie tym należy przybysza utrzymywać i finansować jego ubezpieczenie zdrowotne.
Karski: Przestarzałe prawo unijne
Problemem jest też to, że ogromne rzesze imigrantów nie są zdecydowane, w którym kraju Europy chcą się osiedlić, a Polska jest krajem granicznym. Umieszczanie ludzi w ośrodkach zniechęca ich do naszego kraju, jednak przepisy stanowią, że to tutaj muszą oni być odsyłani. W rozmowie z „Rzeczpospolitą” europoseł PiS Karol Karski podkreślał, że prawo unijne nie przystaje do obecnych realiów.
Czytaj też:
Trzy statki z migrantami przyjęto do Włoch. Źródła w MSW wyjaśniły, dlaczegoCzytaj też:
Austria poszła w ślady Czech. Decyzja Wiednia ma zapobiec nielegalnej imigracji