Dziennikarze TVN24 ujawnili, że zatrzymany w marcu 2022 roku pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji Tomasz L. był nie tylko urzędnikiem warszawskiego ratusza, ale również członkiem komisji likwidacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych. Wciąż jednak nie wiadomo, czy gdy zasiadał w komisji, prowadził działalność na rzecz rosyjskiego wywiadu. O sprawie na antenie TVN24 mówił dawny szef komisji likwidacyjnej Sławomir Cenckiewicz.
Historyk został zapytany między innymi o to, dlaczego Antoni Macierewicz, ówczesny wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za likwidację WSI, zlecił przetłumaczenie raportu na język rosyjski. – Mówił o tym publicznie i to samo mówił zresztą prywatnie. Chciał, żeby raport był w miarę w krótkim czasie dostępny w kilku wersjach językowych. Przetłumaczyła to również zasłużona osoba, również dla Polski. Nie pamiętam teraz nazwiska, ale to była pracownica Ośrodka Studiów Wschodnich – tłumaczył Cenckiewicz.
– Może to było naiwne, ale może jest też tak, że minister nie brał pod uwagę tego, co byśmy dzisiaj wzięli. To znaczy – można coś opublikować po chińsku, a i tak każdy translatorem to sobie przetłumaczy – stwierdził.
Cenckiewicz „miał wątpliwości” wobec Tomasza L.
Konrad Piasecki dopytywał również Cenckiewicza, kto wprowadził do komisji Tomsza L. Historyk wyjaśniał, że sam został wprowadzony do komisji za pośrednictwem Antoniego Macierewicza poprzez Pałac Prezydencki i nie mógł samodzielnie stworzyć swojego zespołu. Otrzymać miał jedynie listę osób, z którymi miał pracować. Cenkiewicz przyznał, że próbował weryfikować podane na liście nazwiska, jednak było to skomplikowane. – Ja się jego nie pytałem o to „skąd pan się tu wziął” – mówił dalej.
– Pojawił się problem, skąd się wzięła ta lista i w zależności od tego z kim się rozmawiało, to Radosław Sikorski mówił, że z małego albo dużego pałacu (urzędu miasta lub Pałacu Prezydenckiego – przyp. red.), a Macierewicz mówił „no na pewno piętnastu żołnierzy to nie jest z pałacu” (...) Każdy mówił, co chciał, ale ja się nigdy nie dowiedziałem, kto od kogo jest, chyba że sam powiedział – wyjaśniał Cenckiewicz.
Były szef komisji likwidacyjnej przyznał, że „miał wątpliwości” wobec Tomasza L. związane z „jego zachowaniem”. – Domagał się, żeby robić tak poważne rzeczy jak na przykład ja. Narzucony przeze mnie podział kompetencji polegał na tym, że kierownictwo WSI, sprawy wywiadu, kartoteki, zasobów ewidencyjnych, to było na mojej głowie. Natomiast żołnierzy WSI i kilku członków komisji, w tym jego, posłałem w teren – wyjaśniał.
Tomasz L. mógł zdobyć cenne dla Rosjan informacje?
Jak przypomina TVN24, według jednego z dokumentów, na którym widnieje podpis Cenckiewicza, Tomasz L. miał zostać przydzielony do zespołu, który „inwentaryzował m.in. grupy operacyjne, czynne sprawy operacyjne, ewidencję operacyjną, niejawne rozkazy”. Były szef komisji stwierdził, że tylko „z pozoru” może się wydawać, że to kluczowe obszary. Wyjaśniał jednak, że inwentaryzacja „nie dotyczyła centrali Wojskowych Służb Informacyjnych, czyli spraw, które z punktu widzenia służby były najważniejsze”.
– Musiałbym być naiwny, że jego przeszłość również ta związana z likwidacją WSI, z punktu widzenia Rosjan nie była istotna. Wszystkie największe tajemnice WSI zostały ujawnione w raporcie weryfikacji przez Antoniego Macierewicza, decyzją Lecha Kaczyńskiego – stwierdził Cenckiewicz, dopytywany o to, czy Tomasz L. mógł zdobyć istotną z punktu wywiadowczego wiedzę o WSI, którą później mógłby przekazać Rosjanom.
Czytaj też:
Służby mówią o śledztwie ws. Tomasza L. „Takie działania mają negatywne skutki dla bezpieczeństwa państwa”Czytaj też:
Tusk ostro o sprawie Tomasza L. „Ilustracja szerszego problemu, o którym gen. Pytel powiedział, że Rosja już tu jest”