Premier Jarosław Kaczyński pytany, czy do piątku przedstawi dowody przeciw Lepperowi i udowodni jego winę odparł, że "winę to się udowadnia przed sądem". Jak dodał, dowody winy będą przedstawiane w trakcie ewentualnego procesu karnego, a w tej chwili są w ręku prokuratury. "Przy czym śledztwo trwa. Są dalsze przesłuchania, ja tego rodzaju żądania nie mogę przyjąć poważnie, to jest zabieg o charakterze medialnym" - oświadczył.
Również szef CBA Mariusz Kamiński sprzeciwił się żądaniu Leppera, by ujawnić dowody w sprawie zgromadzone przez CBA.
"Poczekajmy do piątku. Spokojnie. Skoro premier miał informacje, na podstawie których zdymisjonował Andrzeja Leppera, to niech je pokaże. Wtedy będziemy wiedzieli czy to (dymisja - PAP) było potrzebne czy też nie" - powiedział Maksymiuk.
Mariusz Kamiński poinformował, że dokumentacja CBA co do działki na Mazurach była celowo obarczona wadą prawną i na jej podstawie nie można było "odrolnić" tej ziemi. Jak dodał, to nie wiceminister rolnictwa Henryk Kowalczyk z PiS, lecz inny wysoki urzędnik resortu wyznaczony "na wyraźne polecenie" Leppera pilotował sprawę "odrolnienia" ziemi.
"To kto podpisał i kierował sprawą, jeśli nie Kowalczyk, to znaczy że CBA tak szyło intrygę, że przekonali go żeby nie podpisywał. Jest pytanie, kto uprzedził Kowalczyka, żeby nie podpisał" - powiedział Maksymiuk. "To była intryga, nie ma tu dwóch zdań" - ocenił.
ab, pap