Świadczenie pielęgnacyjne od 1 stycznia 2022 r. wynosi 2119 zł miesięcznie. Przysługuje matce lub ojcu dziecka z niepełnosprawnością, opiekunowi faktycznemu, osobie spokrewnionej lub innej ujętej w Kodeksie rodzinnym i opiekuńczym.
Tyle suchy komunikat Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Za komunikatem kryje się trudna rzeczywistość osób, które za nieco ponad 2 tys. zł są wypychane poza nawias społeczeństwa, muszą oszukiwać państwo albo popadają w zupełną apatię. Ich tragedią jest to, że niewielu tak naprawdę rozumie, w czym problem.
Ewa zbliża się do czterdziestki. Wygląda na mniej, ale to wyjątkowy przypadek. Rodziców, szczególnie tych samotnych, dzieci dotkniętych niepełnosprawnościami często zdradza wygląd. Wydają się starsi i bardziej zmęczeni niż mogłoby na to wskazywać metryka. Ewa mieszka w średniej wielkości mieście w centralnej Polsce i ma pecha. Jest jedną z 191 tys. osób (według danych udostępnionych przez MRiPS za 2021 r.) pobierających świadczenie pielęgnacyjne.
Świadczenie to dokładnie 2119 zł i przysługuje opiekunowi dziecka lub dorosłej osoby niepełnosprawnej pod warunkiem, że ten zrezygnuje z jakiejkolwiek aktywności zawodowej. Tak, zrezygnuje. Nie ma mowy o ograniczeniu, zawieszeniu, przerwaniu na jakiś czas, pracy w niepełnym wymiarze, nie obowiązuje zasada „złotówka za złotówkę”.
Państwo przeleje na konto Ewy te 2 tys. zł miesięcznie, ale w zamian wymaga zupełnej bierności i wycofania się z rynku pracy. Ewa dostaje taką kwotę, ale nie jest bierna. Oszukuje państwo, tak jak wiele jej podobnych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.