Jedna karetka i zamknięty szpital. Kulisy akcji po wybuchu w KGP

Jedna karetka i zamknięty szpital. Kulisy akcji po wybuchu w KGP

Komenda Główna Policji
Komenda Główna Policji Źródło: Wikimedia Commons / Adrian Grycuk
Nie milkną echa wybuchu granatnika w budynku Komendy Głównej Policji. Onet odtworzył przebieg akcji po zdarzeniu. Z informacji portalu wynika, że komendant policji trafił do szpitala MSWiA, który z tego powodu został zamknięty, a inni pacjenci byli odsyłani do pozostałych placówek.

W ubiegłym tygodniu doszło do wybuchu granatnika w budynku Komendy Głównej Policji, a konkretnie w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem komendanta głównego. W wyniku eksplozji przebita została podłoga i uszkodzony sufit w pomieszczeniu na niższym piętrze. Poszkodowane zostały dwie osoby – sam Jarosław Szymczyk a także pracownik ochrony, który pełnił służbę w pomieszczeniach położonych tuż pod gabinetem. MSWiA przekazało, że wybuchł jeden z prezentów, który komendant otrzymał w czasie wizyty w Kijowie.

We wtorek wieczorem zakończyło się przesłuchanie komendanta głównego, który ma w sprawie status pokrzywdzonego. Wcześniej Szymczyk poinformował, że nie zamierza ustąpić ze stanowiska. Z kolei szef MSWIA Mariusz Kamiński oświadczył, że dymisja nie jest brana pod uwagę.

Wybuch w KGP. Kulisy akcji ratowników

Sprawa od początku wzbudza ogromne kontrowersje. Onet ustalił, że po wybuchu karetka pogotowia została wezwana tylko do jednej osoby, na którą „spadła część stropu z wysokości około 3 m”, czyli do pracownika ochrony.

Rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego „Meditrans” w Warszawie poinformował w rozmowie z portalem, że pogotowie otrzymało zgłoszenie o godz. 7.56, a załoga była na miejscu o godz. 8.03 Z wywiadu przeprowadzonego na miejscu ze świadkami zdarzenia wynika 53-letni mężczyzna doznał urazu głowy, na chwilę go zamroczyło, ale nie stracił świadomości.

Zamknięto szpital MSWiA

W czasie transportu do najbliższego szpitala, czyli placówki MSWiA przy ul. Wołoskiej, ratownicy otrzymali polecenie, że mają jechać do Szpitala Południowego, bo pierwszy szpital został zamknięty przez służby państwowe. To do niego prawdopodobnie miał trafić komendant główny policji, ale nie dowieziono go karetką, tylko w inny sposób. Nie wiadomo jednak w jaki i dlaczego postąpiono w ten sposób.

Czytaj też:
Wybuch „prezentu” z Ukrainy. Polacy jednoznacznie o dymisji komendanta Szymczyka
Czytaj też:
Samowolka Kamińskiego? Resort dyplomacji zaskoczony działaniami MSWiA

Źródło: Onet.pl