W felietonie na Boże Narodzenie profesor Matczak stwierdził, że ateistyczne święta to „samooszukiwanie się człowieka zagubionego w sekularnym do cna świecie” i pytał, czy potrafimy jeszcze w ogóle świętować. Już we wstępie odrzucił możliwość zaserwowania czytelnikom tekstu utrzymanego w przyjemnym tonie „Listów do M”.. Sam chyba jednak nie spodziewał się, jaką burzę wywoła i jak wiele osób urazi swoimi przemyśleniami.
Co warto podkreślić, a o czym chyba zapominają niektórzy oponenci Matczaka, pisał on o problemach ze świętowaniem zarówno u ateistów, jak i katolików. Jednych i drugich oskarżał o konsumpcyjne podejście do bożonarodzeniowego okresu. „To nędzna proteza prawdziwego świętowania, które prawdopodobnie nie jest już możliwe” – zwracał uwagę.
Marcin Matczak: Wypalone maszyny do pracy i konsumowania
„Bez wspólnoty, bez głębi myślenia, bez tajemnicy, bez ciszy, bez sacrum. Biedne, wypalone maszyny do pracowania w dni robocze i do konsumowania w Święta” – pisał ojciec Maty, ściągając na siebie złość twitterowych komentatorów.
„Zatopieni w konsumpcji, bez szans na pełną uważności kontemplację (niby czego?), skazani na pornografię autoprezentacji, bez rytuałów i prawdziwego świętowania pozostaniemy ludźmi komunikującymi się z samym sobą w mediach społecznościowych, które są jak studnie: odbija się w nich echo naszego własnego głosu. I tak powoli będziemy się przekształcać w społeczeństwo TikToka – ludzi z własnymi, wyizolowanymi kanałami prezentowania się światu, w ramach których będziemy nieudolnie ruszać ustami do tekstów, które w danej chwili są najbardziej popularne” – podkreślał Matczak, zwracając uwagę na szkodliwą stronę niektórych mediów społecznościowych.
Ateiści kontrują „tatę Maty”: Sacrum nie jest potrzebne
Już w pierwszych komentarzach do tekstu, ateiści z Twittera przekonywali autora tekstu, że życie bez sacrum jest możliwe, a brak wiary nie musi oznaczać zagubienia. – Ja w tym tekście, w szczególności w zakończeniu, w którym jest o zagubieniu, piszę wszędzie „my”, nie „Wy” – odpowiadał wywołany do tablicy felietonista. Inni zwracali uwagę, że ateiści nie są w stanie uciec od świąt, bo „cały kraj popada w świąteczną gorączkę”. Jeszcze ktoś napisał, że dla wielu ludzi święta to po prosty okazja do spotkania z rodziną, a żadne sacrum do tego potrzebne nie jest.
Zaatakowany głównie przez ateistów Matczak, postanowił im odpowiedzieć w kolejnym felietonie. Przytoczył wypowiedzi Ziemowita Szczerka, Jacka Dehnela i Manueli Gretkowskiej, określając ich jako „liderów ateistycznego środowiska”, zarzucających mu dzielenie ludzi. Poprosił, by wskazali w jego tekście coś choćby zbliżonego do „chamstwa”, jakie znalazł w ich wypowiedziach. „A może jesteście hipokrytami, zawsze gotowymi do uderzenia w uczucia religijne wierzących, sami wrażliwi jak mimoza, gdy ktoś dotknie uczuć ateistycznych?” – pytał dalej.
Mata zarzuca ateistom hipokryzję: Geja przytulicie, a katolika?
„Czasem wydaje mi się, że jesteście gotowi przytulić znajomego, który wyzna, że jest gejem, ale znajomemu, który powie, że wierzy w Boga, każecie wyp*******ć z domu, jak zacofany Janusz synowi gejowi. Że jak ci pogardzani przez was katole, macie swoje dogmaty i swoje inkwizycje” – zarzucił swoim oponentom.
„Jak elektorat PiS jesteście unikaczami różnorodności, tylko unikacie innej różnorodności. I zasługujecie na rewanż tych, których obrażacie – na 3. kadencję PiS, w czasie której będziecie się zastanawiać, dlaczego tak światli ludzie jak wy muszą cierpieć dyktaturę ciemniaków” – pisał dalej Matczak. Na końcu jeszcze raz podkreślił, ze przez cały tekst używał zaimka „my”, odnosząc się nie tylko do ateistów.
twitterCzytaj też:
Mata skomentował swoje zatrzymanie. Tym obrazkiem przekazał więcej niż długim oświadczeniemCzytaj też:
Marcin Matczak zaskoczony kwotą swojej aukcji WOŚP. Dopatruje się działań Ziobry