Były współwłaściciel Zatoki Sztuki przerywa milczenie. Wśród tematów Iwona Wieczorek i „Krystek”

Były współwłaściciel Zatoki Sztuki przerywa milczenie. Wśród tematów Iwona Wieczorek i „Krystek”

Policyjna taśma wokół lokalu dawnej Zatoki Sztuki – obecnie działający jako Nowa Zatoka
Policyjna taśma wokół lokalu dawnej Zatoki Sztuki – obecnie działający jako Nowa Zatoka Źródło: PAP / Adam Warżawa
Marcin T., były współwłaściciel Zatoki Sztuki, udzielił wywiadu Dawidowi Burzackiemu z „Dziennika Śledczego”. W rozmowie pojawił się temat Iwony Wieczorek oraz „Krystka”.

Od kilkunastu dni funkcjonariusze policji prowadzą działania w okolicy sopockiego lokalu, w którym mieściła się Zatoka Sztuki. Na to, że czynności mogą mieć związek ze śledztwem w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek, może wskazywać fakt, że akcja jest prowadzona na zlecenie Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie, który zajmuje się wyjaśnieniem sprawy.

Marcin T. o Iwonie Wieczorek: Nie znałem tej młodej kobiety

O remont w Zatoce Sztuki i ostatnie działania policji w okolicach miejsca, gdzie mieścił się lokal, został zapytany Marcin T., były współwłaściciel klubu. – Remont Zatoki Sztuki ruszył we wrześniu 2010 roku, natomiast sama Zatoka Sztuki, jako obiekt, zaczęła działać na przełomie 2011/2012 roku. Jak dobrze sobie przypominam z publikacji medialnych, to zaginięcie Iwony Wieczorek miało miejsce w lipcu 2010 roku – wtedy Zatoka Sztuki nie funkcjonowała – powiedział w rozmowie z „Dziennikiem Śledczym”.

– Ciężko jest mi sobie wyobrazić, że ktoś w środku letniego sezonu urlopowego, nad ranem przynosi zwłoki młodej kobiety na plażę i zaczyna ją tam zakopywać. Zresztą plaża nigdy nie była własnością Zatoki Sztuki. Ja osobiście nie znałem tej młodej kobiety. Nie wiem, co się mogło z nią stać – kontynuował.

Zdaniem Marcina T. „komuś bardzo zależało, żeby zniszczyć Zatokę Sztuki i ludzi z nią powiązanych”. Przypomniał również, że Zatoka Sztuki była miejscem, które cieszyło się wielką popularnością. – Nie przyjąłem pieniędzy za rezygnację z działalności Zatoki Sztuki, więc zrobiono ze mnie pedofila. Stara metoda służb i wysoko postawionych polityków – dodał. Przypomnijmy – Marcin T. usłyszał zarzuty dotyczące m.in. obcowania seksualnego z małoletnimi.

Marcin T. o „Krystku”: Nie był moim współpracownikiem (...) a tym bardziej „prawą ręką”

Marcin T. twierdzi, że w pewnym momencie pojawili się wokół niego „dziennikarze, którzy pracowali na zlecenie konkretnych osób i oczerniali go medialnie”. – Rozpoczęło się polowanie na mnie i na osoby z mojego otoczenia. W ten sposób pojawił się temat Krystka i temat wykorzystywania młodych dziewczyn. Akurat tego, że przestępstwa, których możliwe, że dopuszczał się Krystian W., ujrzały światło dzienne, nie żałuję. Wierzę, że sąd ustali wszystkie te kwestie i ustali stan faktyczny – powiedział. Marcin T. podkreślił także, że nie interesował się tym, co Krystian W. robił w wolnym czasie.

– Nie był moim współpracownikiem, jak to przedstawiają niektóre media, a tym bardziej „prawą ręką”. Miałem już wtedy ugruntowaną pozycję w biznesie, więc człowiek, który podlewał kwiatki w naszych lokalach, kosił u mnie trawnik, czasami dowoził lód lub po prostu odwoził zmęczonych gości, nie mógł być moją prawą ręką. Był po prostu zwykłym pracownikiem obsługi – podkreślił Marcin T. w rozmowie z „Dziennikiem Śledczym”.

Czytaj też:
Zginęła, bo za dużo wiedziała? Co łączy Iwonę Wieczorek z dawną Zatoką Sztuki i innymi klubami
Czytaj też:
Czy jest szansa na rozwikłanie sprawy Iwony Wieczorek? „Giną tylko anioły. Nigdy tak nie jest”

Źródło: „Dziennik Śledczy”