O podsłuchach mówią nie tylko posłowie opozycji, ale także koalicji. - Już pół roku temu ktoś mnie ostrzegał, że jestem podsłuchiwana. Od kilku dni podchodzą do mnie też inni posłowie i pytają, czy tak jak oni jestem inwigilowana, mówi Danuta Hojarska, posłanka Samoobrony.
Ostrożniej do sprawy podchodzą politycy Platformy Obywatelskiej. Zdaniem senatora Stefana Niesiołowskiego, nie jest możliwe, by władze państwowe na tak szeroką skalę podsłuchiwały społeczeństwo. - Być może jestem naiwny, ale nie wierzę w tak ogromną inwigilację, mówi senator.
Paweł Graś z PO, członek Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, uważa że temat podsłuchów pojawia się wtedy, kiedy na jaw wychodzi jakaś głośna afera, tak jak ostatnio przy okazji akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. - Wówczas psychoza podsłuchów wybucha ze zdwojoną siłą, mówi poseł.
Obecnie dziewięć służb może zakładać podsłuchy: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, policja, straż graniczna, Biuro Ochrony Rządu, służby skarbowe, Agencja Wywiadu, Służba Wywiadu Wojskowego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Mogą to jednak zrobić wyłącznie za zgodą sądu.
- Informacje o tym, ile jest podsłuchów i kto jest podsłuchiwany, są tajne, mówi Krzysztof Łapiński, rzecznik Zbigniewa Wassermanna, koordynatora ds. służb specjalnych. CBA w ogóle nie chce rozmawiać na temat podsłuchów wśród polityków.
Już w marcu o podsłuchach mówił były prezydent Aleksander Kwaśniewski. W ostatniej rozmowie z "Newsweekiem" oświadczył, że ma informacje o "przerywanych podsłuchach". - Polega to na tym, że ktoś jest podsłuchiwany przez 48 godzin, potem następuje przerwa i wznowienie podsłuchu, wyjaśnił. Dodał, że taka operacja jest trudna do wykrycia i nie wymaga zgody sądu.
pap, ss