Rodzina z Bułgarii od blisko tygodnia koczuje w namiocie na parkingu przy drodze S3. W takich warunkach od 30 grudnia przebywa dziesięć osób, w tym czworo dzieci. – Jestem zmęczony, niewyspany. Chcę już do domu – powiedział jeden z mężczyzn. – Po dwóch dniach moje dziecko się rozchorowało, miało katar, gorączkę – dodawała pani Mariana.
Jak do tego doszło?
W okolicach Nowej Soli w województwie lubuskim Bułgarzy, którzy wracali z pracy w Szwecji do swojego kraju, postanowili zrobić sobie chwilę przerwy. Gdy chcieli ponownie ruszyć w trasę, ich samochód się zepsuł. Auto nie chciało ruszyć. To był dopiero początek kłopotów rodziny. – Mechanicy chcieli początkowo bardzo dużo pieniędzy. Sama robocizna miała kosztować około trzy tysiące złotych. Do tego stwierdzili, że trzeba poczekać tydzień – opowiadała pani Mariana dziennikarzom Polsatu.
Rodzina nie dysponuje takimi pieniędzmi. Gdy historia Bułgarów obiegła media społecznościowe, na pomoc ruszyli internauci. – Firma, która obsługuje ten MOP zadziałała od razu. W chłodniejsze noce, z tego co obsługa nam przekazywała, rodzina korzystała z obiektów ogrzewanych, więc było im cieplej – powiedziała Anna Jakubowska z GDDKiA w Zielonej Górze.
Dalsze lody pechowych podróżnych
Sprawą zainteresowali się także mechanicy – czterech fachowców zajęło się naprawą zepsutego auta. Najmłodsze dzieci trafiły do hotelu, pechowi podróżni otrzymali również paczki żywnościowe. – Funkcjonariusze oferowali im pomoc, w postaci żywności, zorganizowania noclegu, oferowali im również zapewnienie ciepłego posiłku – przekazała mł. asp. Justyna Sęczkowska z Komendy Powiatowej Policji w Nowej Soli. Policjantka dodała, że rodzina ma drugi sprawny samochód, ale w podróż wszyscy chcą ruszyć razem.
– To nie jest odosobniona sytuacja, że ktoś ma zepsuty samochód i jest zmuszony do dłuższego postoju. Ale nie zdarzyło nam się, żeby ktoś rozkładał namiot, żeby trwało to tak długo – podsumowała.
Czytaj też:
20-latka z córką koczowały na klatce schodowej. Rodzina nie chciała pomócCzytaj też:
Kolejne dziecko w oknie życia. Dlaczego po dwóch minutach włączył się alarm?