Podczas konferencji prasowej podsumowującej rok działań swego rządu, która rozpoczęła się w czwartek w południe, premier nie chciał zdradzić, jakie warunki zawiera list do liderów LPR - Romana Giertycha i Samoobrony - Andrzeja Leppera. Wyjaśnił, że dokument nie został skierowany do koalicjantów, bo czeka na jego podpis. Powiedział jednak, że podpisze pismo jeszcze w czwartek.
"O liście będziemy mówić, kiedy dotrze on do adresatów" - dodał premier. Zastrzegł przy tym, że słowo "ultimatum" w przypadku listu do Romana Giertycha i Andrzeja Leppera nie jest właściwe.
Premier ujawnił jedynie, że jednym z elementów listu jest kwestia głosowania za uchyleniem immunitetów parlamentarzystów, w przypadku kiedy występować będzie o to prokuratura. W porannych "Sygnałach Dnia" w programie I Polskiego Radia mówił także o "jasności, że nikt nie będzie chciał powołać na przykład komisji do spraw CBA". Chodzi o działania CBA w sprawie podejrzenia korupcji w resorcie rolnictwa, które doprowadziły do odwołania z rządu Andrzeja Leppera; wniosek o powołanie komisji śledczej w tej sprawie złożyła PO.
"Wymagamy spełnienia oczywistych warunków. Nie można prowadzić polityki na zasadzie: +ale przestępców będziemy chronili+, albo: +jednych będziemy chronili, a innych nie będziemy chronili+. Osoby podejrzane o przestępstwa muszą być wydawane sądom. Nigdy nikomu nie mówiliśmy, że gwarantujemy komuś ochronę. Nie gwarantujemy i to dotyczy pana Łyżwińskiego i pana Leppera. Gdyby tego rodzaju wniosek (o uchylenie immunitetu Leppera-PAP) wpłynął to my się domagamy, by za nim głosować" - podkreślił premier.
J. Kaczyński powtórzył, że jeżeli koalicjanci nie spełnią "warunków dobrego rządzenia" to oznacza, że "rząd w tym kształcie dalej nie będzie istniał".
Pytany, jaki sens ma przedstawianie tych warunków, premier zwrócił uwagę, że "coś się wydarzyło" po podpisaniu aneksu do umowy koalicyjnej (co nastąpiło pod koniec czerwca) i dlatego - ocenił szef rządu - "list jest całkowicie uzasadniony".
Z kolei na pytanie, w jakim czasie oczekuje na odpowiedź koalicjantów, premier odparł, że jest to "rozsądny czas", aby mogły zebrać się ciała statutowe LPR i Samoobrony.
Jak zaznaczył, PiS jest przygotowane na kampanię wyborczą. "Chcemy, aby wszyscy wiedzieli, kto odmawia spełnienia oczywistych warunków" - dodał J. Kaczyński.
Odnosząc się do tworzonego wspólnego ugrupowania Ligi i Samoobrony (LiS), szef rządu powtórzył, że PiS "nie musi bać się lisów".
"Kiedy będą wybory to naprawdę zobaczymy. Pod uwagę hipotetycznie brałem także listopad. W pewnym porządku rzeczy listopad byłby najlepszy" - mówił premier, zapewniając jednocześnie, że wybory na pewno nie obyłyby się 11 listopada - w Święto Niepodległości, które przypada w tym roku niedzielę.
Dopytywany o styl rządzenia koalicji PiS-LPR-Samoobrona, J. Kaczyński powiedział, że kwestia stylu jest ważna, ale najważniejsze jest meritum.
"Co do stylu nie będę się wypowiadał. Meritum jest takie, że to co mówiłem w wywiadach jest realizowane. Jest koalicja - trudna, nie ukrywam tego i jest przestrzeganie zasad. Nie odeszliśmy ani milimetr od naszych zasad i to co się dzieje teraz wokół pana Leppera jest tego najlepszym dowodem" - powiedział.
Szef rządu dodał, że w "komfortowej sytuacji moralnej" byłby tylko wtedy, gdyby udało się w Polsce utworzyć jednopartyjny rząd większościowy Prawa i Sprawiedliwości.
"Na tym poziomie wiedzy, jakim dysponuję, w każdej możliwej koalicji sytuacja moralna byłaby wysoce trudna. Są różnice stylu; co do meritum, to one niestety są mniejsze. Państwo o tym albo nie wiecie, albo nie chcecie wiedzieć, bo o niektórych sprawach można łatwo wiedzieć, bo to jest do zdobycia w powszechnie dostępnych dokumentach. No a to, że państwo nie chcecie wiedzieć, to już jest sprawa państwa, a nie moja" - powiedział szef rządu.ab, ss, pap