Do zdarzenia doszło 14 stycznia nad jeziorem nieopodal miejscowości Zduny. Sprawę zgłosił na policję właściciel postrzelonej suczki. Zwierzę zostało natychmiast przewiezione do przychodni weterynaryjnej, gdzie udzielono mu pomocy. Mimo poważnych obrażeń zewnętrznych, na szczęście nie doszło do uszkodzenia kości.
Pracujący nad zgłoszeniem policjanci wytypowali i zatrzymali podejrzanego. Okazało się, że jest nim 72-letni myśliwy z powiatu tczewskiego. Mężczyźnie postawiono zarzuty dotyczące znęcania się nad zwierzętami, za które grozi mu do trzech lat pozbawienia wolności.
Traumatyczne przeżycie
Do właściciela postrzelonej suczki dotarli dziennikarze tvn24.pl. Mężczyzna opowiadając o zajściu przyznał, że miało ono charakter traumatyczny. Nad jezioro wybrał się wraz z grupą znajomych i czterema psami, jak podkreślił, w pobliżu nie było żadnych oznaczeń, które mogłyby świadczyć, że na terenie wokół jeziora odbywa się polowanie.
W pewnym momencie pies mężczyzny oddalił się od grupy i wówczas padł strzał. – Słyszę okropny pisk psa, praktycznie zawodzenie. Nie zarejestrowałem, co się stało. Po chwili Wendy przyszła do mnie. Po prawej stronie miała rozszarpany pyszczek i ranę na łopatce. Krew była wszędzie – opowiadał w rozmowie z portalem właściciel suczki.
Z jego relacji wynika, że po zdarzeniu grupa zobaczyła mężczyznę z bronią i natychmiast ruszyła w jego kierunku. Myśliwy miał tłumaczyć, że doskonale wiedział iż strzela do psa i twierdził, że jest to dozwolone.
Czytaj też:
Pięć zarzutów i brak aresztu. Ciąg dalszy sprawy brata komendanta SzymczykaCzytaj też:
Tragiczny wypadek na Śląsku. Samochód zjechał z drogi i wpadł do rzeki