Iwona Ławecka-Marczewska, redaktor naczelna designdoc.pl: Powołała pani do życia Fundację Space with Love, w ramach której projektuje pani i realizuje w szpitalach sale dziennego pobytu dla pacjentów onkologicznych. Chorzy na raka mogą w nich odpoczywać i spędzać czas z bliskimi. Często zdarza się, że motorem tego typu działań są osobiste doświadczenia. W pani przypadku też tak było?
Olga Strużyna-Mazurkiewicz: Jeden z powodów rzeczywiście ma podłoże prywatne. Moja babcia chorowała na raka dwóch narządów. Opiekowałam się nią, odwiedzałam w szpitalach. Na początku choroby babcia wspominała, że gdy wróci do domu, zrobi remont. Chciała zapanować nad przestrzenią, w której żyła. Niestety rozwój choroby jej to uniemożliwił – w ciągu zaledwie trzech miesięcy odeszła. Któregoś dnia w szpitalu zobaczyłam babcię na korytarzu całą zbolałą, roztrzęsioną. Tuliłam ją, uspokajałam.
Spytała: „Gdzie masz mój żółty kocyk?”. Ja na to: „Babciu, nie mam, został gdzieś. Mama przyniesie”. Gdy później dostała kocyk – cieplutki, z zapachem domu – od razu się rozpromieniła.
Był dla niej łącznikiem z życiem. Z domem. Pomyślałam wtedy, że przestrzeń szpitalna powinna być bardziej przyjazna, przytulna; nie wszędzie musi być sterylna. Osobiste doświadczenie sprawiło, że zaczęłam szukać obszarów związanych z projektowaniem wnętrz, które mają szerszy wymiar, nie tylko estetyczny i funkcjonalny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.