Pogrzeby świeckie znacząco różnią się od tych kościelnych. W ich trakcie każdy może zabrać głos i pożegnać zmarłego. W świątyni nie ma jednak miejsca na takie wystąpienia, co jednemu z wiernych próbował wyjaśnić ks. Mateusz Szewczyk. Kiedy mężczyzna nie osiągnął swojego celu, wyjął telefon i zadzwonił do kard. Kazimierza Nycza.
Przyjemna rozmowa z kard. Kazimierzem Nyczem
Ks. Szewczyk swoją nietypową historią postanowił podzielić się na Twitterze, a jego wpisy bardzo szybko zyskały dużą popularność. Jak przekazał duchowny, został on poproszony o możliwość wygłoszenia świeckiego przemówienia podczas Mszy Świętej pogrzebowej z kościelnej ambony. Ksiądz nie zgodził się jednak na takie wystąpienie.
„Pan mi pogroził i powiedział, że jak nie zmienię zdania, to zadzwoni do kard. Nycza. Powiedziałem, żeby dzwonił. Wyjął telefon i zadzwonił” – napisał duchowny na Twitterze. Jak się okazało, mężczyzna naprawdę zadzwonił do kard. Kazimierza Nycza. „Miałem przyjemność porozmawiać przez telefon z Eminencją. Rozmowa była przyjemna. Ostatecznie „grożenie Kardynałem” nie pomogło i wyszło na moje” – dodał w kolejnym wpisie duchowny.
W całym tym zdarzeniu nietypowa jest nie tylko reakcja wiernego, ale również fakt, że parafia, w której służy ks. Szewczyk, znajduje się poza jurysdykcją metropolity warszawskiego. „Proszę mi wierzyć, zdziwiłem się bardzo, ale co tam. Poza całą sytuacją to i tak byłem zdziwiony, bo kard. Nycz nie ma jurysdykcji na terenie mojej diecezji” – dodał duchowny.
Dlaczego mężczyzna nie mógł przemawiać z ambony?
Ostatecznie do pożegnania zmarłego i wygłoszenia laudacji na jego cześć doszło poza kościołem. Jak podkreślił duchowny, do przemówienia podczas mszy może dojść tylko w kilku wyjątkowych sytuacjach.
„Liturgia pogrzebu pozwala na przemówienia, jeżeli osoba zmarła była osobą duchowną, pełniła oficjalnie jakieś posługi liturgiczne albo była szczególnie zasłużona dla Kościoła. Żaden z wyjątków nie wystąpił” – dodał. Powołał się również na słowa zmarłego papieża Benedykta XVI.
twitterCzytaj też:
„Zdrowaśka” to cios z łokcia. Widzieliśmy, jak „megakapłan” ksiądz Chmielewski porywa tłumy. „Jest jak ojciec”Czytaj też:
Proboszcz spod Grudziądza usłyszał zarzuty. Miał latami gwałcić ministranta