Do wykolejenia pociągu relacji Kijów-Warszawa doszło około godziny drugiej w nocy z 18 na 19 lutego, jednak wołyńska prokuratura poinformowała o wypadku dopiero wieczorem 20 lutego, po wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Ukrainie. Pociąg wykoleił się w okolicach mostu kolejowego na rzece Turia na Wołyniu. Ukraińskie media informują, że nikt nie został ranny.
Postępowanie w sprawie „naruszenia zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego lub funkcjonowania transportu kolejowego” wszczęła już Kowelska Prokuratura Rejonowa. W sieci pojawiły się również zdjęcia z miejsca wypadku. Jak opisują ukraińskie media, pociąg wyjechał ze stacji Kowel w kierunku polskiej granicy, minął most kolejowy nad Turią i wykoleił się około 200 metrów dalej. Lokomotywa wypadła z torów i przechyliła się o 45 stopni.
Lokomotywę postawiono na tory dopiero w niedzielę około godziny 20.
Joe Biden przyjechał do Kijowa pociągiem
W mediach pojawiają się spekulacje, że ukraińskie służby milczały o wypadku, bo w poniedziałek pociągiem dotarł do Kijowa prezydent USA Joe Biden. Podróż amerykańskiego przywódcy do końca była utrzymywana w ścisłej tajemnicy. Dopiero po fakcie okazało się, że Biden najpierw przyleciał na lotnisko w podrzeszowskiej Jasionce, skąd wyruszył do Przemyśla. Tam przesiadł się do pociągu, którym przejechał przez Ukrainę do stolicy tego kraju.
Według wtajemniczonego w organizację wizyty prezydenta dziennikarza Jima La Porty z magazynu „Rolling Stone”, Joe Biden we wstępnym planie otrzymał opcję spotkania z Wołodymyrem Zełenskim na polsko-ukraińskiej granicy lub w leżącym na zachodzie kraju Lwowie. Polityk miał jednak nalegać na opcję ze stolicą, ponieważ zależało mu na symbolice tego miejsca - miasta, które się obroniło i przetrwało bitwę z pierwszych tygodni wojny.