Asystent rodzinny z Ośrodka Pomocy Społecznej w Jabłonnie bez zapowiedzi odwiedził rodziców dwumiesięcznego Kamila w podwarszawskim Chotomowie. Wszystkie wcześniejsze wizyty były uzgadniane; kończyły się wpisaniem do raportu pochwał o podopiecznych.
„W mieszkaniu porządek, dziecko wykąpane, pościel w łóżeczku czysta. Ojciec Kamila pracuje, domem zajmuje się jego partnerka. Przydzielenie zapomogi jest wskazane”.
Tego grudniowego popołudnia 2019 roku, gdy asystent OPS bez zapowiedzi zapukał do mieszkania rodziców niemowlaka, obraz zasługującej na wsparcie finansowe młodej pary rozsypał się na kawałki. Niedowierzający własnym oczom pracownik opieki społecznej sfotografował bałagan w wynajmowanym lokalu, zabrudzony pampers u dziecka, który powinien być dawno wymieniony, świerzb na skórze niemowlaka i co było najbardziej niepokojące, zasinienia na główce.
Kamil cały czas płakał, jego rodzice pytani, skąd na ciele niemowlaka krwawe wybroczyny, wzruszali ramionami. Asystent wezwał pogotowie, a lekarz policję; podejrzewano, że dziecko zostało pobite.
Matka Kamila, 20-letnia Dagmara N., zeznała, że mały wymiotował, ale ona nie wie, dlaczego. To się zdarzyło, gdy zostawiła synka z jego ojcem Danielem G., gdyż poszła na zakupy do Biedronki.
Chłopczyka zabrano do szpitala. Tam stwierdzono, że ma połamane żebra, kość łonową, liczne złamania kości czaszki i miednicy, ogniska zapalne w mózgu. Oraz głęboką niedokrwistość.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.