Co robią Niemcy na jeziorze Resko Przymorskie? Dyrektor muzeum ma swoje podejrzenia

Co robią Niemcy na jeziorze Resko Przymorskie? Dyrektor muzeum ma swoje podejrzenia

Samolot typu Dornier Do 24, zdjęcie ilustracyjne
Samolot typu Dornier Do 24, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Wikimedia Commons / Mosbatho / CC BY 4.0
24 lutego mężczyznom pływającym po jeziorze Resko Przymorskie zepsuł się sprzęt i zmuszeni byli do wezwania pomocy. Zaangażowali policję, straż pożarną, a ostatecznie przyciągnęli też uwagę mediów. Dziennikarze Onetu i „Dziennika Bałtyckiego” dotarli do ciekawych informacji na ich temat.

Dziennikarze ustalili, iż tajemnicza grupa, pływająca po Resku Przymorskim, to obywatele Niemiec. Podkomisarz Zbigniew Frąckiewicz z policji w Gryficach na łamach „Dziennika Bałtyckiego” poinformował, że przedłożyli one dokumenty uprawniające ich do prac na jeziorze. Zastrzegł jednak, iż wymagają one jeszcze zweryfikowania i ustalenia, czy są kompletne.

Katastrofa Dornier Do 24. Wrak samolotu spoczywa w polskim jeziorze

Onet zwraca uwagę, iż na dnie Reska Pomorskiego znajduje się wrak samolotu rozpoznawczego Dornier Do 24. To maszyna, która 5 marca 1945 roku leciała do Stralsundu, jednak krótko po starcie spadła do jeziora. Przyczyn katastrofy nigdy nie ustalono. Wiadomo jedynie, że na pokładzie przewoziła 72 dzieci i opiekunów z różnych niemieckich miast. Ofiary tragedii upamiętnia pomnik, który ustawiono kilka lat temu na brzegu jeziora.

Lokalne media nieoficjalnie dowiedziały się, że akcja poszukiwawcza na jeziorze położonym między Mrzeżynem, Rogowem a Dźwirzynem miała pozwolenie na przeprowadzenie ekshumacji ofiar katastrofy. Zachodniopomorski konserwator zabytków Tomasz Wolender podkreślał jednak, że jego biuro nie wydało żadnej zgody na poszukiwania z użyciem sprzętu elektronicznego, a o całej sprawie dowiedział się z mediów.

Dyrektor muzeum o podejrzanej działalności Niemców

Dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu Aleksander Ostasz powiedział „Dziennikowi Bałtyckiemu”, że prace poszukiwawcze w tym jeziorze prowadzone były przez stronę polską już w 2009 i 2012 roku. Wyłowione wówczas fragmenty samolotu trafiły do muzeum.

Podkreślił, że szczątki samolotu osiadły w kilkuwarstwowej warstwie mułu – dość płytko, ale bez echosondy trudno je wykryć. – Wszystko wskazuje na to, że zamierzali dokonać ekshumacji, poprzedzając ją pracami poszukiwawczymi – mówił o działaniach Niemców.

Niemcy dryfowali po polskim jeziorze

Przed kilkoma dniami strażacy otrzymali zgłoszenie ws. trzech mężczyzn, którzy utknęli na jeziorze Resko Przymorskie, gdyż silnik zaburtowy ich tratwy uległ awarii. Następnie tratwa zaczęła dryfować i ostatecznie wpadła w trzcinowisko.

Na szczęście, mężczyznom nic się nie stało, a strażakom bez trudu udało się podjąć rozbitków na ląd. Uwagę lokalnych mediów przykuły przedmioty, które znajdowały się na pokładzie tratwy.

Chodziło o m.in. pompy i worki wypornościowe, co jednoznacznie wskazywało na to, że Niemcy poszukiwali czegoś w akwenie. Lokalne media od razu wskazały, że celem poszukiwań był najprawdopodobniej wrak wodnosamolotu, który spoczywa na dnie od kilkudziesięciu lat.

Czytaj też:
Tajemniczy nurkowie na Zatoce Gdańskiej. Zaskakujące oświadczenie hiszpańskiej policji
Czytaj też:
Płetwonurek o poszukiwaniach Iwony Wieczorek. „Ciała w morzu nie będzie i nigdy nie było”

Opracował:
Źródło: Onet.pl / Dziennik Bałtycki