Pretekstem do rozmowy o metodach osłabienia prezydenta Rosji był sondaż, z którego wynika, że mieszkańcy pięciu rosyjskich regionów chcieliby odłączenia zamieszkałych przez siebie terytoriów Federacji Rosyjskiej. Z udzielonych w badaniu odpowiedzi wynika, że takiego zdania są mieszkańcy obwodu kaliningradzkiego, Ingrii, Kubania, Syberii i Uralu.
Lech Wałęsa w rozmowie z „Faktem” stwierdził, że już dawno przewidział taką sytuację.
– Ja to proponowałem i to proponuję w dalszym ciągu. Dlatego ja, przewidując to, jako pierwszy z polityków to powiedziałem – mówił. – I za to już dostałem chęć skrócenia mnie o głowę. Ja mówiłem, że trzeba te narody obudzić i powiedzieć: Mieliście swoje ojczyzny. Nie musicie walczyć z Rosją, ale nich ona odda wasze. I możecie być wspólnotą, ale pamiętając o waszych przodkach, którzy zostali wymordowani albo wywiezieni – kontynuował.
Radiostacje silniejsze od broni
Wałęsa powiedział również, że jego zdaniem do osłabienia pozycji Władimira Putina nie są potrzebne rozwiązania siłowe. W jego ocenie sekret sukcesu w walce z jego dyktaturą leży w rzetelnym informowaniu ludności rosyjskiej na temat faktów o wojnie w Ukrainie i polityce Kremla.
- Nie siłowo, bo siłowo to się może źle skończyć, natomiast propagandowo, trzeba radiostacje pootwierać i tak przekonywać prostymi metodami Rosjan, żeby zmienili system. Bo ten system zagraża – ocenił. – To nie Stalin, nie Putin, ale niedobry system polityczny powoduje, że mogą pojawiać się takie Staliny i Putiny – dodał były prezydent.
Czytaj też:
Atak rakietowy Rosji na Ukrainę. Wybuchy w Kijowie, Zaporoska Elektrownia Jądrowa bez zasilaniaCzytaj też:
Rosja wysyła do Ukrainy czołgi „Frankenstein”. Ten ruch ma drugie dno