Kurtyka potwierdził w piątek w radiowej Trójce, że do IPN wpłynęło doniesienie na Kryżego. Dodał, że to obliguje prokuratora do wszczęcia postępowania sprawdzającego, które kończy się albo wszczęciem śledztwa, albo jego odmową.
Szef pionu śledczego IPN Dariusz Gabrel poinformował, że działania po doniesieniu "mają charakter rutynowy i są podejmowane zawsze, gdy wpływa zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, a wskazane w zawiadomieniu fakty nie są wystarczające do wszczęcia postępowania".
O sprawie napisała piątkowa "Trybuna". Według gazety w doniesieniu z czerwca br. wskazano, że Andrzej Kryże prowadził procesy polityczne w latach 70. i 80. M.in. w 1980 r. skazał na karę więzienia obecnego wicemarszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego z PO, posła Platformy Andrzeja Czumę, Wojciecha Ziembińskiego i Jana Józefa Janowskiego za zorganizowanie w Warszawie 11 listopada 1979 r. obchodów Święta Niepodległości.
"Mogę powiedzieć, że do IPN wpłynęło doniesienie. Obowiązkiem prokuratora, po wpłynięciu takiego doniesienia, jest wszczęcie postępowania sprawdzającego. To nie jest śledztwo w sprawie zbrodni komunistycznej" - podkreślił Kurtyka. Dodał, że w doniesieniu są podane fakty, które trzeba zweryfikować i taki jest na razie cel postępowania.
Kurtyka przypomniał, że za zbrodnię komunistyczną uważa się czyn, będący przestępstwem w momencie jego popełnienia i zaznaczył, że na razie nie wiadomo, czy "mamy do czynienia z taką sytuacją".
Odpowiadając na pytanie dziennikarza, czy do śledztwa w takiej sprawie potrzebna jest zgoda osoby pokrzywdzonej, Kurtyka odpowiedział, że "prokurator IPN zwróci się w najbliższym czasie do osób wskazanych w doniesieniu jako osoby pokrzywdzone, a więc np. do pana Komorowskiego i do pana Czumy". Zaznaczył, że na razie nie wie, czy wymienione osoby zgodzą się wystąpić w roli pokrzywdzonych.
Wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) powiedział PAP, że nie zamierza "być aktywny w żadnej mierze w sprawie sędziego Kryżego". Dodał, że podobnie uważa również Czuma.
"Odpuściłem szczerze sędziemu Kryże dawno temu i nic do niego nie mam" - powiedział Komorowski. Dodał jednak, że "z zainteresowaniem będzie obserwował, jak w tej sprawie zachowają się IPN, min. Zbigniew Ziobro oraz premier Jarosław Kaczyński", gdyż - jego zdaniem - "sędzia Kryże jest symbolem zakłamania i hipokryzji PiS, stosowania 'grubej kreski' wobec swoich, przy krytykowaniu jej stosowania przez inne rządy".
W piątek Kryże oświadczył PAP, że "każdemu wolno złożyć zawiadomienie", a on ze spokojem czeka na decyzję IPN. Dodał, że on sam już się "znieczulił na to oskarżenie, które wraca za każdym razem". "Dziś sprawa jest wałkowana na pewno w celach politycznych" - powiedział. "Gdybym nie był niezawisłym sędzią przez 20 lat mojego orzekania w PRL, to sądowy tryb doraźny w stanie wojennym nie obyłby się beze mnie, a przeciwnicy polityczni na pewno by coś wynaleźli" - dodał.
Kryże przypomniał, że w 1980 r. on rozpatrywał tylko odwołanie od orzeczenia ówczesnego kolegium ds. wykroczeń, ale dopatrzył się w nim dwóch nieprawidłowości. "Pozwoliło mi to złagodzić karę panu Ziembińskiemu o połowę, a z opisu czynu wyeliminować słowa o +pogardzie dla Narodu+" - dodał. Podkreślił, że organizatorzy manifestacji nie wystąpili o zgodę na nią, co uniemożliwiło mu zbadanie, czy np. brak takiej zgody ze strony władz byłby legalny.
Andrzej Kryże pracuje w sądownictwie od lat 70., w latach 90. orzekał m.in. w sprawie nieżyjącego już Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing, skazanego na cztery lata więzienia. Zasiadał też w składzie sądu, który skazał prawomocnie stalinowskiego oprawcę Adama Humera na 7,5 roku więzienia.
Kryże przewodniczył także składowi Sądu Okręgowego w Warszawie, który w marcu 2005 r. skazał b. dyrektora generalnego FOZZ Grzegorza Żemka na 9 lat więzienia i 720 tys. zł grzywny, a jego zastępczynię Janinę Chim - na 6 lat i 500 tys. zł grzywny. Był też współautorem projektu nowelizacji prawa karnego oraz ekspertem prawnym PiS. W listopadzie 2005 roku został wiceministrem sprawiedliwości.
Kilka lat temu "Gazeta Polska" ujawniła, że Kryże skazał w 1980 r. na kilka miesięcy więzienia opozycjonistów, w tym Komorowskiego i Czumę, za manifestację przed Grobem Nieznanego Żołnierza.
Jak napisała wtedy "GP", sąd uznał winę oskarżonych, gdyż "demonstracyjnie okazywali lekceważenie dla Narodu Polskiego przez to, że w miejscu szczególnego kultu Polaków, jakim jest Grób Nieznanego Żołnierza, symbolu poległych w walce o odzyskanie niepodległości, w swoim wystąpieniu odnosili się bez szacunku i pogardliwie wobec Narodu Polskiego, zarzucając mu m.in., że nie jest on narodem wolnym i niepodległym". Tymczasem przed Grobem mówcy podkreślali, że PRL nie jest niepodległym państwem.
Wyrok uchylił kilka lat temu Sąd Najwyższy, przyznając, że w 1980 r. sąd popełnił wiele błędów, a przypisanie skazanym lekceważenia narodu było "niedopuszczalnym zabiegiem".pap, em, ab