Paulina Werner ma 23 lata, mieszka w Warszawie, na Instagramie można ją znaleźć jako „Cornelie Paulinę”. To tam po raz pierwszy opowiedziała o koszmarze, który swój początek miał w tureckiej klinice. W rozmowie z „Wprost” uszczegóławia historię. Opowiada o marzeniu o nowym, lepszym ciele i tym, jak wyglądała rzeczywistość w klinice w Stambule.
Jej opowieść jest o tyle znacząca, że proceder wyłapywania i namawiania Polek na wyjazdy do Turcji w sieci kwitnie. Celebryci znani z podrzędnych telewizyjnych show wchodzą w układy z konkretnymi tureckimi placówkami, w ramach umów barterowych, o czym zresztą zdarza im się później opowiadać. Dostają tyle zabiegów, ile chcą. Dosłownie.
Żaden zdrowy rozsądek i medyczne ograniczenia się nie liczą. Najważniejsze są tylko „spektakularne metamorfozy”, błyskawiczna rekonwalescencja zapisana w krótkim filmiku i udostępniona na Instagramie, tak by setki tysięcy potencjalnych kolejny klientek tureckich speców od biustów i brazylijskich pośladków, złapały haczyk. Biznes się kręci. Skoro na Instagramie można sprzedać praktycznie wszystko, jak świeże bułeczki sprzedają się także marzenia o ciele przypominającym to należące do Kim Kardashian, o „foxy eyes”, płaskim brzuchu i talii Barbie.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.