W sobotę na stronach internetowych "Wprost" ukazał się tekst pt.: "Podejrzane kontakty posła Piskorskiego". Napisaliśmy, że Piskorski utrzymywał kontakty z Rosjanami z faszyzującej organizacji CIS EMO. Również w sobotę Redaktor naczelny "Wprost" Stanisław Janecki mówił, że tygodnik nie obawia się postępowania przed sądem w tej sprawie.
We "Wprost" napisaliśmy, że polityk figuruje też na oficjalnej stronie innego, podobnego ugrupowania - Międzynarodowego Ruchu Euroazjatyckiego, gdzie jest opisany jako oficjalny przedstawiciel organizacji na Polskę. Z kolei na stronie www.maidan.org.ua ukazało się zdjęcie posła Samoobrony na tle swastyki.
Zdaniem Piskorskiego, Janecki, który - jak podkreślił poseł - jest odpowiedzialny jako redaktor naczelny za zawartość tygodnika, dopuścił się przestępstwa pomówienia.
"Janecki jest redaktorem naczelnym 'Wprost'. Wielokrotnie w wypowiedziach medialnych potwierdzał, że pomówienia zawarte w artykule na mój temat są czymś, z czym on się utożsamia i akceptuje. On ponosi odpowiedzialność za treść artykułu" - powiedział Piskorski.
Jeszcze w sobotę Piskorski stwierdził, że powodem ukazania się tekstu we "Wprost" mogła być piątkowa konferencja prasowa liderów Samoobrony, na której mówili m.in., że PiS inspiruje ataki medialne wymierzone w ich partię.
To, jego zdaniem, spowodowało, że "Wprost" postanowił zaatakować personalnie poszczególnych parlamentarzystów Samoobrony".
Piskorski stwierdził też, że "zdjęcie reprodukowane przez 'Wprost' jest fotomontażem i zostało umieszczone na stronie internetowej ukraińskich nacjonalistów, którzy opublikowali także paszkwil" wymierzony w niego.
Poinformował też, że w sprawie publikacji zdjęcia podjął już kroki prawne na Ukrainie.
Stanisław Janecki powiedział, że "Piskorski, który kreuje się na naukowca, ma kłopoty z umiejętnością czytania tekstów ze zrozumieniem. Otóż gdyby Piskorski potrafił czytać ze zrozumieniem, to przeczytałby, że żadne zdanie w tej krótkiej notce nie dotyczy jego osoby, tylko tego z jakimi organizacjami się kontaktował i czym te organizacje się zajmują".
Dodał, że nie ma tam ani słowa o tym, jakie poglądy ma Piskorski, chociaż byłoby o czym pisać, a wystarczyłoby przeczytać artykuły Piskorskiego z młodości w takich "pisemkach" jak choćby "Ogala" czy "Wabera". Zdaniem Janeckiego, w artykule jest wyłącznie relacja z tego, dlaczego Piskorski wszedł w zainteresowanie polskich służb i z kim się zadawał, o czym on sam najlepiej wie.
"Złożony akt oskarżenia przez Piskorskiego jest działaniem wyłącznie propagandowym. O złożeniu aktu oskarżenia zapowiedział publicznie już w sobotę i z tego się wywiązuje. Ale nawet gdyby stosować rozszerzającą interpretację, jaką Piskorski stosuje, choć nieuprawnioną, to nie mamy czego się obawiać. Wystarczy w sądzie przedstawić materiały z portali rosyjskich i ukraińskich, w jaki sposób o Piskorskim się pisze. To jest problem Piskorskiego, w jaki sposób go traktują na tych portalach i umieszczają go na tych portalach na tle swastyki i w innym niekorzystnym kontekście, uważając go za swojego, a nie tygodnika "Wprost", który w tym sensie nie zajmuje się Piskorskim, ponieważ uznał, że Piskorski nie zasługuje aż na takie zajmowanie się" - podkreślił Janecki.
Dodał, że notka, która znalazła się we "Wprost" na temat Piskorskiego i tak "jest wystarczającą, a nawet może przesadną, jeśli chodzi o dość marginalną dla polskiego życia politycznego osobę".pap, ss, ab
Czytaj też: Podejrzane kontakty posła Piskorskiego