Kilka tygodni temu dominikanin o. Marcin Mogielski przewodniczył mszy świętej w kościele św. Wojciecha we Wrocławiu, a w czasie kazania odniósł się do głośnego reportażu Marcina Gutowskiego „Franciszkańska 3”, który został wyemitowany na antenie TVN24. Kapłan stwierdził, że „Kościół, szczególnie polski, ogarnęła ciemność”. Podzielił się także własnym doświadczeniem. – Ja byłem skrzywdzony, jako pobożny ministrant wysyłany do kościółka przez mamusię i tatusia. I jak grochem o ścianę! Mało tego, prawda jest używana przeciwko nam – powiedział ksiądz, którego słowa cytuje natemat.pl.
O. Marcin Mogielski odniósł się także do zarzutów, jakoby Karol Wojtyła miał tuszować przypadki pedofilii w Kościele w czasach, gdy sprawował funkcję metropolity krakowskiego. – Czy było, czy nie było – trzeba to sprawdzić, otworzyć archiwa – powiedział. – Trzeba spotkać się z ofiarami, wysłuchać osób skrzywdzonych. A nie krzyczeć: „To nieprawda, to nieprawda, precz z synagogi, nie chcemy tego widzieć, nie chcemy słyszeć” – kontynuował.
Lawina komentarzy po kazaniu o. Marcina Mogielskiego. Pojawił się też hejt
Duchowny udzielił wywiadu, w którym zrelacjonował, jakie reakcje wywołało jego kazanie. – Dostałem setki wiadomości od ludzi z całego świata z gratulacjami, to często były głębokie historie. Cieszę się, że może niektórym kazanie dodało odwagi, że nie są sami – powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. – Tylko dlaczego głoszenie Ewangelii i stawanie po stronie skrzywdzonych i wykluczonych jest czymś niezwykłym? Wystarczy, że ksiądz z ambony opowie się po stronie kobiet, jest życzliwy dla osób nieheteronormatywnych, wspiera niechcianych uchodźców na granicy białoruskiej albo chce dawać komunię osobom w trudnych związkach i zaraz jest sensacja – stwierdził o. Marcin Mogielski.
Kapłan przekazał także, że pojawiły się negatywne komentarze, w tym hejterskie. – Mówiono, że zaatakowałem w kazaniu Jana Pawła II, ale wszystkim powinno zależeć na wyjaśnieniu jego roli – powiedział i dodał, że jego przełożeni na jego osobiste wyznanie zareagowali ciszą. – Widziałem za to komentarze pod kazaniem, żebym umarł, bo pluję na świętość, ktoś pisał: „zdechnij wieprzu" – typowy hejt. Ale większość jest pozytywna i to mi daję siłę – tłumaczył.
– Wbrew temu, o co się mnie oskarża, ja wcale nie atakowałem papieża. Można nawet powiedzieć, że stanąłem w jego obronie. Bo musimy oddzielić człowieka od zaniedbań, błędów czy nawet grzechów. On nie jest swoim zachowaniem. I każdego należy tak traktować – zaznaczył.
Czytaj też:
Andrzej Duda o „ataku na Jana Pawła II”. Wskazał zaskakującą przyczynęCzytaj też:
Przyjechali do Wadowic bronić Jana Pawła II. „Dzięki atakom odradza się pamięć o papieżu”