Ukraińskie media od weekendu informowały o wizycie Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie. Wiele osób na pewno powie, że robiły to lakonicznie, ale nie ma to nic wspólnego z brakiem zainteresowania wizytą ukraińskiego prezydenta w Polsce. Przeciwnie. Przy niemal każdej wizycie zagranicznej, a nie było ich zbyt wiele w ciągu minionego roku, jego kancelaria zachowuje maksimum powściągliwości w informowaniu zarówno o potencjalnej wizycie, jak i o jej przebiegu.
Wizyta Zełenskiego w USA (pierwszy raz opuścił wówczas terytorium swojego kraju od 24 lutego) niemal do ostatniej chwili utrzymywana była w tajemnicy. To najwyższe względy bezpieczeństwa. Zresztą dotyczy to w ogóle wszystkich wyjazdów Zełenskiego z Kijowa, nawet, gdy przemieszcza się na terytorium Ukrainy, ale zwłaszcza, gdy jedzie w najniebezpieczniejsze rejony, jak m.in. kilkakrotnie w okolice Bachmutu, a wcześniej, w lecie, do obwodu ługańskiego, nim ten został zajęty przez Rosjan.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.