Nad rozwikłaniem zagadki śmierci Wojciecha Konopko pracują obecnie policjanci z białostockiego Archiwum X. W środę 18 września 1996 r. dwie kobiety zbierające grzyby w lesie w rejonie strzelnicy sportowej natknęły się na zwłoki mężczyzny. Strzelnica znajdowała się na terenach wojskowych, więc przerażone koleżanki zaalarmowały żołnierzy z pobliskiej jednostki, a ci wezwali na miejsce zbrodni policję. Na miejscu ustalono, że denatem jest 33-letni mieszkaniec Białegostoku – Wojciech Konopka.
Przed zabójstwem mężczyzna został dotkliwie pobity. Dodatkowo na jego ciele biegli odnaleźli dwie rany wlotowe po pociskach: po lewej stronie na wysokości pierwszego kręgu szyjnego oraz w okolicy podbródka w środkowej części. – Stwierdzono wówczas, że mężczyzna musiał nie żyć nawet 12 godzin przed oględzinami – wyjaśnia nadkom. Tomasz Krupa z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku.
Pasjonat broni i aut
Wojciech Konopka był postrzegany jako inteligentny mężczyzna, do którego słabość miało wiele kobiet, chociaż on sam nie miał żony. W żadnej pracy nie utrzymywał się za długo, a od kilku miesięcy był bezrobotny. Był absolwentem politechniki i dobrze mówił po angielsku, dlatego dorywczo zajął się z kolegą ściąganiem aut z zagranicy na zamówienie klientów. Jego wspólnik Mariusz W. wyszukiwał klientów, a Wojciech Konopka szukał aut u zachodnich sąsiadów i tłumaczył niezbędne dokumenty.
Interes musiał kwitnąć, bo mimo tego, że Konopka był zarejestrowany jako bezrobotny, bardzo szybko odłożył pieniądze i kupił mieszkanie w Białymstoku. Było to kilka miesięcy przed śmiercią.