Krystyna Romanowska: Czy wie pan o tym, że nurting, czyli spacer w górę potoku górskiego w jego korycie, to „niecodzienna propozycja bratania się z naturą” oraz „świetna lekcja przyrody i wiedzy o rzece”? Tak przynajmniej reklamowali swoją ofertę „pozytywnie zakręceni przewodnicy górscy w Sudetach”. Po protestach przyrodników – propozycja nurtingu zniknęła z ich strony, ale przyzna pan, że wpisuje się w najnowszy produkt polskiej patoturystyki.
Dr hab. Jacek Potocki: Kiedy o tym usłyszałem, byłem zszokowany, na jakie pomysły można wpaść, żeby za wszelką cenę zmonetyzować kontakt z naturą.
Nurting, który mam nadzieję zniknie w niesławie i się już nie pojawi, jest nie tylko szkodliwy z punktu widzenia dewastacji środowiska naturalnego, ale najzwyczajniej w świecie – niebezpieczny. Być może chodzi o dawkę adrenaliny, która ma towarzyszyć tej formie „turystyki”. Amatorzy tej aktywności pewnie nie zdają sobie nawet sprawy, że takie potoki stanowią ujęcia wody dla podgórskich miejscowości.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.