Rutkowski Patrol to firma należąca do Krzysztofa Rutkowskiego, słynnego detektywa bez licencji, który angażował się m.in. w wyjaśnienie okoliczności zaginięcia Iwony Wieczorek. Pracownicy firmy wywołali w Niemczech niemały skandal.
Akcja z udziałem Rutkowski Patrol w Niemczech
W Wielki Piątek w niemieckim Graefenhausen przy autostradzie A5 doszło do dużej operacji policyjnej. Od blisko tygodnia w okolicy protestują uzbeccy i gruzińscy kierowcy ciężarówek należących do jednej z polskich firm. W rozmowie z niemieckimi mediami tłumaczyli, że od wielu miesięcy nie otrzymali wynagrodzenia. Wsparcie zaoferowali im związkowcy z Niemiec.
Z ustaleń lokalnych służb wynika, że w piątek 7 kwietnia tuż po godzinie 11 właściciel firmy w towarzystwie członków Rutkowski Patrol ubranych w kamizelki kuloodporne próbował siłą dostać się do zaparkowanych ciężarówek.
16 osób w rękach policji
Sytuacja w Graefenhausen stała się do tego stopnia napięta, że konieczna była interwencja niemieckiej policji, która rozdzieliła obie strony przy pomocy pałek i gazu pieprzowego. Na szczęście nikt nie został ranny. Rzeczniczka komendy w Graefenhausen przekazała, że w związku z awanturą tymczasowo aresztowanych zostało 16 osób, w tym właściciel firmy przewozowej.
Krzysztof Rutkowski oburzony zachowaniem policji
Całe zamieszanie skomentował Krzysztof Rutkowski. Detektyw bez licencji zapewniał, że jego współpracownicy nikogo nie zastraszali, lecz działali na zlecenie polskiego przedsiębiorcy. – Dbaliśmy o interes polskiego przedsiębiorcy, któremu ładunek zablokowali nielegalnie przebywający na terenie Niemiec kierowcy gruzińscy i uzbeccy, którym skończyły się wizy. To on jest narażony na wielomilionowe kary każdego dnia, ponieważ nie dostarczył towarów do firm w całej Europie – tłumaczył w rozmowie z Onetem.
Zapewniał, że to jego ludzie zwrócili się z prośbą o pomoc do niemieckiej policji. – Moi współpracownicy to nie byli jacyś kibole, którzy nie wiedzą, jak się zachować. To byli ludzie, którzy wiedzą, jak działać zgodnie z prawem, zasadami, etyką i z rzemiosłem policyjnym, a nie jacyś ludzie z ulicy – wyjaśniał.
Rutkowski: Moi współpracownicy byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach
Według Krzysztofa Rutkowskiego zatrzymanie jego pracowników jest „absolutnym skandalem ze strony niemieckiej”. – Działania strony niemieckiej były całkowicie nieskoordynowane i bezpodstawne — powiedział. Następnie stwierdził, że gdy właściciel firmy transportowej chciał wejść do jednego z pojazdów, został zaatakowany przez protestujących kierowców.
– Zaczął być bity i w tym momencie moi ludzie stanęli w obronie tego przedsiębiorcy. Niemiecka policja, zamiast działać wobec tych, którzy byli agresorami, zagrozili naszym ludziom, że podejmują nielegalne działania i zakłócają porządek – relacjonował.
Detektyw bez licencji ocenił, że jego współpracownicy byli przetrzymywani w nieludzkich warunkach. — Przez ponad cztery godziny na deszczu, na pastwisku otoczonym biało-czerwoną taśmą, jak barany. Bez dostępu do jedzenia, wody, toalety. Drugie cztery godziny spędzili na komisariacie — opowiadał Onetowi.
Szef Rutkowski Patrol zapowiedział, że planuje złożyć do konsulatu niemieckiego w Warszawie skargę na działania policji.
Czytaj też:
Wjechał pod prąd na trasę S7. Tragiczne skutki wypadkuCzytaj też:
Samochód rozerwało na kawałki. Nie żyje młody strażak ochotnik