8-letni Kamil z Częstochowy od ponad tygodnia walczy o życie w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Chłopiec trafił do szpitala po tym, jak został skatowany przez ojczyma, Dawida B. Mężczyzna przyznał się, że oblewał dziecko wrzątkiem, przypalał o piec węglowy, bił go i kopał po całym ciele.
W środę Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach przekazało, jaki jest stan zdrowia chłopca.
„Stan Kamilka jest bardzo ciężki. Terapia, którą musi przejść w związku z obrażeniami, jest skomplikowana i bardzo obciąża jego mały organizm. Nasi medycy robią wszystko, by chłopczyk wrócił do zdrowia. Potrwa to jednak wiele miesięcy” – napisano. W sumie 8-latek przeszedł już trzy zabiegi. TVN24 dowiedziała się od lekarzy, że chłopiec źle je znosi. Planowano także kolejne operacje, usuwanie martwej tkanki i ewentualnie przeszczepy skóry.
Kamil skatowany przez ojczyma. Dziecko było przypalane o piec
Śledczy od razu ustalili, że za cierpienie Kamilka odpowiada Dawid B., czyli jego ojczym. Mężczyzna przyznał się, że oblewał dziecko wrzątkiem, przypalał o piec węglowy, bił go i kopał po całym ciele. Lekarze stwierdzili także nieleczone złamania obu rąk i nóg, które ich zdaniem mogły powstać nawet miesiąc wcześniej.
Ledwo żywego Kamila znalazł jego biologiczny ojciec. – Zapukałem do drzwi, ona (matka chłopca – red.) otworzyła. Spytałem, gdzie jest Kamil, a ona odpowiedziała: „Tam leży”. Jak go zobaczyłem, to zacząłem płakać. Pomyślałem: „Boże, Kamilku, co oni ci zrobili”. Powiedziałem jej, że tu jest pilnie potrzebna karetka. Zadzwoniłem po pogotowie, za chwilę przyjechała też policja – opowiadał w programie UWAGA! TVN Artur Topól, biologiczny ojciec Kamila. – Twarz miał całą zmasakrowaną. Rączki, nóżki. Jego ubrania były przyklejone do ciała. Kamil leżał zwinięty przy piecu. Wyglądał jak wyrzucony papierek na ulicę – mówił.
„Fakt” donosił, że matka Kamila, Magdalena B. chciała ukryć przed biologicznym ojcem oparzenia syna. „Fabianek oparzył Kamila wodą” – pisała żonie byłego partnera, jakoby winien stanowi syna był jego młodszy brat. Nie chciała również pozwolić na zabranie chłopców na święta ani wysłać ojcu aktualnych zdjęć syna.
Czytaj też:
Dramat 8-latka z Częstochowy. Na jaw wychodzą nowe informacje