Do porwania doszło jesienią 2001 roku. Choć dwa lata później rodzina zapłaciła wysoki okup, miesiąc po jego odebraniu przez przestępców 27-letni Olewnik został zamordowany.
Jak powiedział w czwartek PAP zastępca szefa olsztyńskiej prokuratury okręgowej Zbigniew Kozłowski, w sumie członkom gangu postawiono 66 zarzutów, oprócz uprowadzenia i zabójstwa, także innych przestępstw, m.in. napadów rabunkowych, włamań i rozbojów. Za zabójstwo Olewnika odpowiedzą dwie osoby. Akt oskarżenia trafi do Sądu Okręgowego w Płocku. Niektórym oskarżonym grozi nawet dożywocie.
W czerwcu tego roku w areszcie popełnił samobójstwo jeszcze jeden podejrzany, któremu prokuratura zamierzała przypisać tzw. sprawstwo kierownicze. To on zdecydował, że porwanego należy zamordować.
Prokuratorzy uważają, że w polskiej kryminalistyce nie było dotąd przypadku, by przestępcy aż przez dwa lata przetrzymywali osobę uprowadzoną. Z ustaleń śledztwa wynika, że pięciu przestępców odebrało 300 tys. euro okupu przekazanego przez rodzinę. Ponad miesiąc później Krzysztof Olewnik został zabity.
Ciało zamordowanego znaleziono dopiero jesienią ubiegłego roku i stanowiło to przełom w śledztwie przekazanym do Olsztyna (w lipcu 2006 roku) po próbach jego poprowadzenia przez kilka innych prokuratur. Prokurator Kozłowski przyznał, że kilku przestępców "sypie", ale o szczegółach nie chciał mówić.
Do dalszego postępowania wyłączony został wątek dotyczący sposobu prowadzenia śledztwa przed przekazaniem go do Olsztyna. Prokurator Kozłowski mówi nie o błędach, a o "uchybieniach procesowych" związanych ze sztuką prowadzenia postępowania przygotowawczego.
Podał przykład anonimu ze stycznia 2003 roku, w którym padły nazwiska kilka sprawców porwania. Trafił on do akt sprawy, ale nie ma tam śladu jakichkolwiek działań, by sprawdzić te informacje. A okazało się w późniejszym śledztwie, że są tam wymienione osoby rzeczywiście zamieszane w sprawę.
"To ewidentne uchybienie (brak weryfikacji anonimu). Dlaczego tak się stało, kto zawinił, musimy na te pytania odpowiedzieć (...) Nie ma w tej chwili żadnych śladów, że mieliśmy do czynienia z jakąś zmową, korupcją, sterowaniem przez kogoś" - dodał.
Na razie nikomu nie postawiono zarzutów, może wchodzić w grę przynajmniej niedopełnienie lub zaniechanie obowiązków służbowych przez funkcjonariuszy publicznych, którzy prowadzili to postępowanie wcześniej.
Zapytany przez PAP prokurator przyznał, że trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czy gdyby nie uchybienia we wcześniejszym śledztwie, Krzysztof Olewnik mógłby przeżyć i odzyskać wolność.
Krzysztof Olewnik został uprowadzony w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Wkrótce sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną. W lipcu 2003 roku nastąpiło przekazanie okupu porywaczom - 300 tys. euro, jednak Olewnik nie został uwolniony.
W czerwcu 2004 roku w niewyjaśnionych okolicznościach zginęło 16 tomów akt śledztwa. Dokumenty skradziono w Warszawie wraz z samochodem funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego radomskiej komendy wojewódzkiej.
Policjantom postawiono zarzuty, ale prokurator umorzył postępowanie. Śledztwo prowadziła prokuratura w Warszawie, która zanim przekazano sprawę do Olsztyna zatrzymała kilku podejrzanych.
Rodzina Olewnika, oprócz okupu, wypłaciła także pieniądze różnym osobom, które wiedząc o porwaniu chciały wyłudzić pieniądze od rodziny.
W czerwcu rodzina zamordowanego założyła fundację, która ma pomagać rodzinom osób porwanych.pap, ss, ab