W czwartek Łyżwiński zapowiedział złożenie zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie.
"Jesteśmy na etapie opracowywania wniosku o zbadanie przez prokuraturę, czy poseł Suski ujawnił szczegóły z postępowania przygotowawczego, które wcześniej nie były publicznie udostępnione" - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej pełnomocnik Łyżwińskiego, mec. Wiesław Żurawski.
Jego zdaniem, takie postępowanie może wyczerpywać znamiona przestępstwa z art. 241 Kodeksu karnego. (Przepis ten mówi, że kto bez zezwolenia rozpowszechnia publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego, zanim zostały ujawnione w postępowaniu sądowym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2).
Jak dodał Żurawski, ujawnienie szczegółów ze śledztwa, mogło ponadto naruszyć dobra osobiste Łyżwińskiego. "Niezależnie od tego, czy ktoś jest oskarżony czy nie, to podlega ochronie, jeśli chodzi o dobra osobiste" - podkreślił Żurawski.
Zdaniem Suskiego, zarzuty, jakie stawia mu Łyżwiński, są absurdalne. "Wszystkie informacje, które były w mediach pochodzą z wniosku prokuratury, który został przedstawiony na posiedzeniu komisji regulaminowej przy otwartej kurtynie i wszystko to, co mówiłem pochodzi z tego wniosku. Żadne informacje tajne z tej sprawy nigdzie nie były publikowane" - powiedział PAP Suski.
"Jest to linia obrony pana Łyżwińskiego, który - gdyby te zarzuty zostały mu udowodnione - poszedłby na wiele lat do więzienia" - dodał szef komisji regulaminowej.
Żurawski uważa ponadto, że w sprawie Łyżwińskiego, prokuratura manipuluje dowodami. Jak mówił, przedstawiciel prokuratury, który na posiedzeniu komisji regulaminowej pod koniec lipca prezentował wniosek o uchylenie immunitetu Łyżwińskiemu, "w sposób specyficzny, jednostronny i bardzo subiektywny przedstawiał dowody".
"Mało tego, uwagę komisji regulaminowej (...) skierował nie na ocenę wartości dowodowej materiału, który został zebrany w tej sprawie, a jedynie na pikantne szczegóły z życia intymnego pani Anety Krawczyk (byłej szefowej biura poselskiego Łyżwińskiego, która oskarża go o wykorzystywanie seksualnej - PAP)" - mówił Żurawski. Jak dodał, manipulacją był także sposób, w jaki przedstawiciel prokuratury prezentował przed komisją zarzut dotyczący podżegania do porwania biznesmena.
"Jest taka konstytucyjna zasada, która mówi, że każdy ma prawo do sprawiedliwego i bezstronnego rozpoznania jego sprawy. Odnosi się to bezpośrednio do sądu, ale sądzę, że w państwie demokratycznym ta zasada powinna odnosić się do wszelkich postępowań, w tym również do postępowania przed regulaminową komisją Sejmu" - zaznaczył.
Jego zdaniem, wypowiedzi Suskiego dotyczące Łyżwińskiego świadczą o braku obiektywizmu.
Prokuratura w Łodzi chce postawić Łyżwińskiemu siedem zarzutów - zgwałcenia kobiety, wielokrotnego wykorzystania seksualnego Anety Krawczyk oraz trzech innych kobiet, nakłanianie Krawczyk do usunięcia ciąży oraz podżegania do porwania biznesmena.
Stanisław Łyżwiński uważa ponadto, że poza możliwością popełnienia przez Suskiego przestępstwa, trzeba również wyjaśnić co łączy go Suskiego z Krawczyk. "Ona została zaproszona przez komisję (regulaminową - PAP), ale to ma jeszcze inne podteksty, które trzeba wyjaśnić" - uważa poseł.
Komisja zaprosiła Krawczyk na posiedzenie planowane na 21 sierpnia, kiedy ma być rozpatrzony jej wniosek o uchylenie immunitetu Andrzejowi Lepperowi. W mediach Krawczyk stwierdziła, że z zaproszenia nie skorzysta.
Krawczyk, o której Lepper w lutym tego roku powiedział, że "jest zboczona do potęgi", złożyła w warszawskim sądzie prywatny akt oskarżenia przeciwko liderowi Samoobrony, uznając, że wypowiedź ta ją obraża, zniesławia i godzi w jej dobre imię.
Poproszony o skomentowanie sugestii o swych rzekomych związkach z Krawczyk, Suski odparł: "nie jestem psychiatrą, żeby analizować tego typu wypowiedzi". Wyjaśnił, że komisja zaprosiła Krawczyk, ponieważ jako wnioskodawca ma ona do tego prawo, które wynika z regulaminu Sejmu.pap, ss