8-letni Kamilek trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka 3 kwietnia. Chłopca skatował ojczym, 27-letni Dawid B. Mężczyzna jest podejrzany o usiłowanie zabójstwa i znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Z ustaleń śledczych wynika, że nie tylko bił chłopca, lecz także oblewał wrzątkiem i przypalał, przykładając jego ciało do pieca węglowego.
Lekarze od kilkunastu dni walczą o życie 8-latka. Jednocześnie w internecie ruszyła zbiórka pieniędzy, a zebrana kwota przekroczyła już 600 tysięcy złotych. W serwisie pomagam.pl pojawił się komunikat, że zbiórkę objęto „dodatkowym nadzorem nad przekazaniem środków na wskazany w opisie cel”. „W razie wystąpienia jakichkolwiek okoliczności uniemożliwiających takie przekazanie środków, wszelkie wpłaty zostaną zwrócone darczyńcom” – zapewniono.
Kto ma zarządzać pieniędzmi? Prokuratura zabiera głos
Wątpliwości wzbudziło pytanie, kto miałby zarządzać zebranymi pieniędzmi. Jak informuje TVN24, środków nie chce przyjąć szpital, ojciec biologiczny chłopca nie ma praw rodzicielskich, ojczym i matka – której prokuratura też chce odebrać prawa rodzicielskie – przebywają w areszcie. – W realiach tej sprawy obecnie brak jest zatem osoby, która mogłaby zarządzać majątkiem małoletniego dziecka – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie Tomasz Ozimek.
– W związku z tym w ubiegłym tygodniu prokurator złożył do sądu rodzinnego wniosek o ustanowienie kuratora dla reprezentowania interesów majątkowych małoletniego dziecka – poinformował. Jak dodał, śledczy nie podejrzewają organizatorów zbiórki o złe intencje, chodzi wyłącznie o „pewność, że wszystkie zebrane środki finansowe zostaną przeznaczone na leczenie i rehabilitację dziecka”.
Rzecznik Sądu Okręgowego w Częstochowie Dominik Bogacz w rozmowie z TVN24 przekazał, że wniosek o ustanowienie kuratora zostanie rozpatrzony jeszcze w tym tygodniu
Czytaj też:
Dramat 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Szokujące doniesienia na temat matki chłopcaCzytaj też:
8-letni Kamilek wciąż walczy o życie. Kolejna osoba usłyszała zarzuty