O tym, że wybory są niemal przesądzone świadczy wynik sobotniego spotkania premiera Jarosława Kaczyńskiego z szefem LPR Romanem Giertychem. Szef Ligi relacjonował po przedpołudniowej rozmowie, że premier poinformował go, iż zrywa umowę koalicyjną i w poniedziałek odwoła "wszystkich ministrów LPR". Podobny los, według Giertycha, spotka ministrów z Samoobrony.
Szef klubu PiS Marek Kuchciński zapowiedział, że Rada będzie debatować na temat przyspieszonych wyborów, jak dodał, po posiedzeniu będzie wydany komunikat w tej sprawie od rzecznika partii Adama Bielana.
Inny z posłów PiS Marek Suski poinformował, że będzie głosować za przyspieszonymi wyborami. Zastrzegł jednak, że z punktu widzenia PiS najlepiej byłoby, aby wybory były w terminie konstytucyjnym, tak by PiS mógł "zrealizować program, który przynosi pozytywne efekty".
Uniemożliwiają to jednak, w ocenie posła, dotychczasowi koalicjanci: Samoobrona i LPR. "Zwycięstwo Pan Bóg dał PiS-owi, a - parafrazując pewne powiedzenie - diabeł (dał) koalicjantów" - podsumował Suski.
Według Karola Karskiego (PiS), wybory powinny odbyć się jak najszybciej, w przewidzianych przez konstytucję terminach, czyli w 45 dni od podjęcia przez Sejm uchwały o samorozwiązaniu Sejmu.
To, że za jesiennymi wyborami opowiada się prezydent Lech Kaczyński powtórzył w sobotę minister w Kancelarii Prezydenta Michał Kamiński. Jak przypomniał, w czwartek doszło do spotkania w tej sprawie prezydenta z szefem PO Donaldem Tuskiem. "Pan prezydent podziela pogląd, że jesienne wybory są bardzo prawdopodobne. Ten pogląd - jak rozumiem - podzielają również politycy PiS" - powiedział Kamiński.
Pytany, co będzie jeśli za samorozwiązaniem Sejmu nie zagłosuje ostatecznie SLD (do samorozwiązania Sejmu wymagane jest 307 głosów), Kamiński ocenił, że byłby to "zbiorowy akt samobójczy". "Mój stosunek do lewicy jest znany, ale jednak nie posądzam SLD o zbiorową aberrację" - powiedział minister.
Liderzy SLD deklarowali w piątek, że chcą by wybory odbyły się jak najszybciej, ale wcześniej trzeba odsunąć PiS od władzy. Według Sojuszu najpierw opozycja powinna się porozumieć i przeprowadzić konstruktywne wotum nieufności, a następnie wyłoniony w ten sposób przez ugrupowania opozycyjne rząd powinien doprowadzić do wcześniejszych wyborów.
pap, ss