Brutalne zabójstwo Barbary Lebiedzińskiej. Podejrzany w chwili zbrodni miał 15 lat, wpadł po 20 latach

Brutalne zabójstwo Barbary Lebiedzińskiej. Podejrzany w chwili zbrodni miał 15 lat, wpadł po 20 latach

Radiowóz policyjny
Radiowóz policyjny Źródło: Shutterstock / DarSzach
Nowoczesne technologie kryminalistyczne sprawiają, że żaden przestępca nie może spać spokojnie. Policjanci przy pomocy techniki i nauki potrafią wytropić mordercę nawet po dekadach od zbrodni. Tak stało się w sprawie zabójstwa Barbary Lebiedzińskiej, do którego doszło ponad 20 lat temu. Śledczy o tę zbrodnię podejrzewają Krzysztofa L., który od trzech lat w amerykańskim areszcie czeka na ekstradycję. Z nieoficjalnych informacji „Wprost” wynika, że niebawem powinien już stanąć przed polskim sądem.

Do zabójstwa doszło w Surażu, niewielkiej wsi na kresach wschodnich, skąd pochodziła Barbara Lebiedzińska. Tam się urodziła i wychowała, ale z mężem i trójką dzieci wyemigrowała do USA w poszukiwaniu lepszego życia. Co pewien czas przyjeżdżała jednak do Polski, również w wakacje 2000 roku.

Złe przeczucia

15 lipca Barbara Lebiedzińska rano odwiedziła swoją mamę, później zaprosiła do domu sąsiadki. Mimo tysięcy kilometrów, które je dzieliły, nadal były bardzo zżyte. Odwiedziły ją dwie koleżanki, z którymi wypiła herbatę na werandzie.

Z policyjnych zapisków wynika, że znajome pożegnały się z Barbarą około godziny 10. Jakiś czas później spotkała się z dzierżawcą, który uprawiał rodzinne pole od momentu, kiedy rodzina wyjechała do Stanów. Około godziny 13 kobieta była na zakupach, a około godziny 19 odwiedziła kolejnych sąsiadów. Do domu wróciła dwie godziny później.

Barbara Lebiedzińska przeczuwała, że może grozić jej niebezpieczeństwo. Dzień wcześniej rozmawiała przez telefon ze swoim mężem. Mówiła mu, że ma wrażenie, iż słyszała, jak ktoś chodzi po werandzie przed domem.

Około godziny 21 pani Barbara zgasiła światła w domu i najprawdopodobniej poszła spać.