Płetwonurkowie z Hiszpanii w Zatoce Gdańskiej. Jest finał głośnej sprawy

Płetwonurkowie z Hiszpanii w Zatoce Gdańskiej. Jest finał głośnej sprawy

Akcja służb na Zatoce Gdańskiej
Akcja służb na Zatoce Gdańskiej Źródło: Facebook / Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa
Hiszpan, który w styczniu bez żadnych zezwoleń nurkował ze sprzętem w Zatoce Gdańskiej, ukarany został jedynie mandatem. Podejrzewa się, że cała grupa zajmowała się przemytem narkotyków.

Dziennikarze „Rzeczpospolitej” dowiedzieli się, że sprawa trzech mężczyzn nurkujący nocą w Zatoce Gdańskiej skończyła się mandatem za złamanie przepisów portowych. Organizator eskapady, która pływała w pobliżu Naftoportu, zapłaci trzy tysiące złotych kary.

– W toku postępowania stwierdzono wyjście jednostką „Mivella” na Zatokę Gdańską z naruszeniem obowiązujących przepisów w zakresie ustawy o obszarach morskich Rzeczypospolitej Polskiej i administracji morskiej oraz przepisów portowych – oznajmiła „Rz” Magdalena Kierzkowska, rzeczniczka prasowa Urzędu Morskiego w Gdyni.

„Wyborcza” podejrzewa przemyt narkotyków

„Wyborcza” zwraca uwagę, że tej samej nocy na redzie portu w Gdańsku stały dwa statki handlowe z Ameryki Południowej, które wypłynęły z portu słynącego z przemytu narkotyków. Portal przypomniał, że mężczyźni podający się za Hiszpanów mieli być rozpracowywani przez międzynarodowe służby, ale akcja ostatecznie nie wypaliła.

– Cała chaotyczność w działaniu tych ludzi jasno wskazuje, że nie byli to żadni nurkowie bojowi czy dywersanci, ale wręcz amatorzy – mówił na łamach „Wyborczej” kmdr ppor. rez. Sebastian Kalitowski, były oficer operacyjny wywiadu wojskowego i były dowódca grupy płetwonurków Formozy.

– Jest pewna metoda przemytu narkotyków, która nazywa się „drop off”. Polega na tym, że przed portem wyrzuca się ładunek do wody, a następnie jest on podejmowany przez inne osoby. Robi się to po to, aby narkotyków nie wwozić do portu w momencie, kiedy są przecieki o szczegółowej kontroli – dodawał.

Tajemniczy nurkowie z Hiszpanii na Zatoce Gdańskiej

W nocy z soboty na niedzielę 15 stycznia ratownicy otrzymali informację o jednostce tonącej na Zatoce Gdańskiej. Na pokładzie było trzech obywateli Hiszpanii. Mężczyźni przez blisko sześć godzin nurkowali w okolicy. Nie przeszkadzały im wyjątkowo trudne warunki – siła wiatru wynosiła 7-8 w skali Beauforta, a temperatura wody 3 stopnie Celsjusza.

Serwis trójmiasto.pl informował, że załoga łodzi nie miała uprawnień do prowadzenia tej jednostki oraz nie uzyskała zgody na nurkowanie. Jak się okazuje, Hiszpanie zakupili łódkę przez internet. Jej poprzednim właścicielem był mężczyzna z Iławy, który od kilku miesięcy próbował sprzedać w sieci motorówkę. Nurkowie korzystali także ze sprzętu do nurkowania, który wypożyczyli z Centrum Techniki Nurkowej w Gdyni. Nocowali natomiast w ośrodku wypoczynkowym we Wdzydzach Tucholskich.

Czytaj też:
Miedwiediew rozłożony na czynniki pierwsze. „Dziś jest nikim”
Czytaj też:
Moskwa „podsyca wątek śląskiego separatyzmu”. „Śląsk może wypłynąć na wolne wody”

Opracował:
Źródło: Rzeczpospolita / Wyborcza