24 kwietnia w domu jednorodzinnym w Chodzieży znaleziono pięć ciał: młodego małżeństwa, ich czteromiesięcznego dziecka oraz dziadków. Prokuratura szybko wskazała Krzysztofa A. jako winnego. 41-latek najpierw zabił swoją rodzinę, a potem odebrał sobie życie. – Nie ma potwierdzenia wersji, że mógł tego dokonać ktoś z zewnątrz – wyjaśniał Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
O takim przebiegu zdarzeń świadczyły zebrane dowody. Oględziny i miejsce znalezienia zwłok, zadane ciosy oraz fakt, że nóż będący narzędziem zbrodni znaleziono przy ciele 41-latka. Pierwsze doniesienia mogły sugerować, że doszło do włamania i zabójstwa, bo na zapleczu domu ujawniono otwarte drzwi. Na parterze domu znaleziono ciało dziecka oraz 38-latki, która miała skrępowane nogi oraz zaklejone taśmą usta. Z kolei zwłoki rodziców Krzysztofa A. znaleziono piętrze.
Pięć ciał w Chodzieży. Krzysztofa A. nie zabił rodziców, żony i dziecka w tym samym czasie
Do morderstwa rodziców 41-latka oraz żony i dziecka Krzysztofa A. mogło nie dojść w tym samym czasie. – To były godziny, a może dni. Dokładny czas zostanie ustalony w czasie dalszego postępowania, teraz pewne jest, że zabójstwa nie nastąpiły równolegle – podkreślił rzecznik poznańskiej prokuratury w rozmowie z portalem chodziez.naszemiasto.pl. Świadczyć mają o tym m.in. „plamy opadowe” po ciałach.
Sekcję zwłok zaplanowano na 27 kwietnia. – Celem jest ustalenie rodzaju obrażeń, ich ilości, a także wskazanie, które z nich przyczyniły się do śmierci. Będziemy oczywiście zlecać dalsze badania, w tym badania toksykologiczne. Na te badania będziemy prawdopodobnie musieli poczekać co najmniej cztery tygodnie – dodał Wawrzyniak, cytowany przez TVN24.
Kiedy doszło do morderstw w Chodzieży? Pomocna może okazać się sekcja zwłok
Wyniki sekcji zwłok mogą dać wstępną odpowiedź na to, jakie były przyczyny śmierci rodziny. Wstępne wyniki mogą być znane jeszcze w czwartek i mogą wskazać, kiedy doszło do tragedii w Chodzieży. Rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak mówił wcześniej, że Krzysztof A. nie był wcześniej karany, a rodzina nie miała założonej tzw. niebieskiej karty.
Prokuratura nie miała również żadnych sygnałów, że w tym domu dochodziło do jakichkolwiek sytuacji przemocowych. Rodzina nie zwróciła także uwagi służb samorządowych. Wawrzyniak dodał, że nie posiada też informacji, aby 41-latek leczył się psychiatrycznie. Śledczy będą ustalać kiedy domownicy byli widziani na zewnątrz, w domu oraz kiedy był z nimi ostatni kontakt.
Czytaj też:
Pięć ciał w Chodzieży. Sąsiadka ujawniła dziwne zdarzenie z udziałem Krzysztofa A.Czytaj też:
Nowe doniesienia ws. tragedii w Chodzieży. „Za tydzień mieli jechać na wesele”