Pomógł Komendzie wyjść na wolność. „Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy”

Pomógł Komendzie wyjść na wolność. „Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy”

Tomasz Komenda
Tomasz Komenda Źródło: PAP / Paweł Supernak
Były funkcjonariusz CBŚP, który pomógł w wyjaśnieniu sprawy zbrodni miłoszyckiej, odniósł się do wywiadu, którego udzieliła niedawno matka Tomasza Komendy. Policjant zaznaczył, że rodzina, którą poznał była zżyta, ale doświadczona przez los. Przestrzegał przed ferowaniem opinii na temat milczenia Komendy.

Niedawno media donosiły o problemach osobistych w życiu Tomasza Komendy, który został niesłusznie skazany za zgwałcenie i zabójstwo 15-latki i spędził w więzieniu 18 lat. Na wolność wyszedł w 2018 roku, a od państwa otrzymał blisko 13 mln zł zadośćuczynienia. Wydawało się, że jego życie zaczyna się układać, ale związek z Anną Walter nie przetrwał próby czasu. Kobieta przyznała, ze walczy w sądzie o wysokość alimentów na syna.

Matka Tomasza Komendy na początku kwietnia powiedziała Onetowi, że nie ma zamiaru więcej zabiegać o relacje z nim.

– Tomek chciał sam sobie życie ułożyć, ale nie udało mu się chyba, bo nie ma nic. Jeżeli może, to niech usunie tatuaż z rękawa z napisem „Kocham cię mamo”, bo jest nieprawdziwy i fałszywy. To jest kłamstwo. Po co ten napis? Przecież ja już dla niego umarłam. On mnie pochował żywcem – powiedziała mama Tomasz Komenda.

Do wywiadu odniósł się w rozmowie z Onetem Remigiusz Korejwo, były funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego Policji, który doprowadził do wznowienia śledztwa w sprawie zbrodni miłoszyckiej. Wspólnie z prokuratorami Robertem Tomankiewiczem i Dariuszem Sobieskim dowiódł niewinności Tomasza Komendy. Korejwo zaznaczył, że zawsze był gotów udzielić wsparcia technicznego Komendzie, np. gdy był przesłuchiwany przez prokuraturę w Łodzi albo sąd w Opolu.

Były policjant CBŚP o rodzinie Tomasza Komendy: Zżyta, zgrana

— Nie angażowałem się w jego życie prywatne. Jestem w szoku, gdy słyszę teraz te wszystkie medialne doniesienia na jego temat. Kiedy przeczytałem wywiad z mamą Tomka, to aż usiadłem. Nigdy bym nie pomyślał, że to się tak skończy. Dla mnie ta sytuacja jest cholernie niezręczna, bo bardzo ich wszystkich szanuję. Wydawało mi się, że skoro taka krzywda ich zjednoczyła, to nic nie będzie ich w stanie podzielić — mówił.

– Przecież, gdy Tomek wychodził na wolność, oni wszyscy się cieszyli. Przytulali. Tam było niesamowite wzruszenie. Były łzy szczęścia. Była miłość. To było szczere. Nieudawane. Po tym obrazku trudno było sądzić, że coś złego się stanie – dodał. Policjant zaznaczył, że cała rodzina była zżyta i zgrana, ale „przejechana przez los”. Przestrzegał przed pochopnymi wnioskami ws. milczenia Komendy i jego zniknięcia.

– Trzeba być bardzo powściągliwym, żeby nikogo nie skrzywdzić. Jeśli druga strona nie zabierze głosu, dlaczego tak jest, to będziemy znali tylko jedną stronę tej opowieści i zostanie ona bez wyjaśnienia. Każdy kij ma dwa końce — powiedział Korejwo.

Mama Komendy mówiła Onetowi, że za zmianę w zachowaniu Tomasza wini swojego najstarszego syna Gerarda, którego wszyscy nazywają Maćkiem. – Jak tylko się dowiedział, że Tomek dostanie pieniądze, to odciął go od nas. Chciał nas skłócić i to mu się udało – powiedziała.

Czytaj też:
Przyjaciel ujawnił szczegóły z życia Tomasza Komendy. „Zostawił klucz i do tej pory nie wrócił”
Czytaj też:
Dotychczas milczeli ws. Tomasza Komendy. Teraz zdecydowali się zabrać głos: to tylko i aż człowiek

Źródło: Onet.pl