Do dramatycznych wydarzeń doszło blisko rok temu w niewielkiej miejscowości Szabda w województwie kujawsko-pomorskim. Gdy właścicielka domu, który wynajmowała młodemu małżeństwu weszła na teren nieruchomości, przeżyła prawdziwy szok. Wcześniej do kobiety docierały niepokojące wieści od pracowników firmy budowlanej, którzy naprawiali dach. Mężczyźni twierdzili, że na posesji zauważyli ciało.
Jak się później okazało, zwłoki były w takim stanie rozkładu, że lekarz sądowy, który je oglądał, nie mógł na początku określić jakiej są płci. Ostatecznie ustalono, że należały one do 3-letniej dziewczynki o imieniu Maja. Za jej śmierć odpowiadają rodzice. Paulina Ch. wraz ze swoim mężem Bartoszem Ch. zabili dziecko, a następnie zawinęli ciało w dywan i położyli do łóżeczka. W momencie popełniania zbrodni kobieta była w zaawansowanej ciąży.
Rodzeństwo 3-latki wiedziało o jej śmierci
O tym, że dziewczynka nie żyje, wiedziało jej rodzeństwo: 7-letnia Marysia, 5-letnia Zuzia oraz bracia Bartek i Mikołaj. Kiedy zapach rozkładającego się ciała stał się nie do zniesienia, rodzina uciekła z domu. Troje starszych dzieci trafiło do matki Pauliny Ch. Najmłodszego chłopca małżeństwo zabrało ze sobą i uciekło do Warszawy. W stolicy kobieta urodziła dziecko w jednym ze szpitali.
– Dziadkom Bartosz Ch. powiedział, że do stolicy zabierają Maję i najmłodszego Bartusia. Dziadkowie nie widzieli wnuków w samochodzie, bo ojciec nie chciał, żeby zostająca z nimi trójka maluchów płakała przy rozstaniu – tłumaczyła Wiesława Jaranowska, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brodnicy.
Zarzuty dla rodziców tragicznie zmarłej Mai
Na ich trop szybko wpadli śledczy. Para trafiła do aresztu. Prokuratura obstaje przy hipotezie zakładającej, że to właśnie rodzice zabili małą Maję. Paulinie Ch. i Bartoszowi Ch. zarzuca się również znęcanie się nad pozostałymi dziećmi. Śledczy nadal nie wiedzą jednak, w jaki sposób zginęła dziewczynka. Prokuratura nadal nie dysponuje opiniami biegłych w tej sprawie.
Rodzice nie przyznają się do zabójstwa. Kobieta nadal przebywa w areszcie, natomiast jej mąż został wypuszczony na wolność. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu przekazał, że sąd nie przychylił się do wniosku i nie wyraził zgody na przedłużenie aresztu.
Choć od tragicznych wydarzeń minął blisko rok, sprawa nadal nie została wyjaśniona. – Bartosz Ch. ma ciągle postawione zarzuty zabójstwa własnego dziecka, znęcania się nad dziećmi i zbezczeszczenia zwłok. Jego żona ma takie same zarzuty – tłumaczył Andrzej Kukawski.
Czytaj też:
Brutalne zabójstwo dwójki dzieci i odszkodowanie od Skarbu Państwa. Stawką jest 5 milionówCzytaj też:
Nowe informacje o stanie 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Alarmujące słowa lekarza