Podczas długiego weekendu, 2 maja, 64-letnia kobieta gorzej się poczuła, jednak dopiero po kilu dniach trafiła na oddział. Miała problemy oddechowe oraz silny ból brzucha i kręgosłupa. Dwa lata wcześniej zdiagnozowano u niej nowotwór. Ma również cukrzycę oraz chore nerki i serce.
– Wezwałem karetkę i mówię, że żona ma niską saturację, boli ją brzuch i plecy. Zrobili test na COVID, wynik wyszedł pozytywny. Przekazali, że zabierają ją do Szpitala Południowego – relacjonuje sytuację w programie „Interwencja” mąż kobiety Ryszard Penkul.
Zakrwawione łóżko, brak miejsca na oddziale
Mężczyzna nie mógł dodzwonić się do szpitala, więc pojechał na miejsce. Tam czekał cztery godziny, aż lekarz zaprosił go na rozmowę i powiedział, że żona jest ciężko chora. – Rozmowa trwała dwie, trzy minuty, bo on szedł do domu, kończył dyżur – opowiada pan Ryszard. Mężczyzna wszedł na salę i zobaczył leżącą w zakrwawionym łóżku żonę. Wrócił do szpitala następnego dnia, a kobieta nadal przebywała na SOR-ze.
Stan ciężki, konieczna operacja
– Wyszła pani doktor. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałem. Powiedziała, że „nic jej nie jest” oraz „dostała glukozę i ja ją do domu wypisuję” – relacjonuje „Interwencji” pan Ryszard. – Ja mówię: Pani doktor, ja nie przyjmę żony do domu w takim stanie, bo ja sobie nie poradzę. Wzruszyła ramionami i poleciała – mówi mąż 64-latki.
Kilka godzin później mężczyzna odebrał telefon, że stan kobiety się pogorszył i konieczne jest przeprowadzenie ratującej życie operacji. Usłyszał, że dostała perforacji jelita i w innym przypadku umrze w ciągu dnia lub dwóch. Dopiero wtedy trafiła na OIOM, na którym przebywa od 6 dni. Jej stan określany jest jako ciężki.
Zaginione rzeczy
– Żona sobie nie zasłużyła na takie traktowanie. Nikt sobie nie zasłużył – mówi w programie Polsatu pan Ryszard. Informuje również, że zaginęły wszystkie rzeczy osobiste kobiety, w tym telefon, którym robił kobiecie zdjęcia na SOR-ze. Szpital odmówił dziennikarzom Polsat News komentarza.
Czytaj też:
17-latek oblał i podpalił mężczyznę. Trzech 15-latków nie zareagowałoCzytaj też:
Nowe doniesienia ws. rosyjskiej szkoły w Warszawie. Wznowiła działalność?