Przypomnijmy: w sierpniu ubiegłego roku w 16 miastach w Polsce – po jednym z każdego województwa – pojawiły się tzw. patriotyczne ławeczki. Koszt jednej konstrukcji wynosił blisko 100 tys. zł.
Co miały promować patriotyczne ławeczki?
Miały one formę postumentów z biało-czerwonymi konstrukcjami w kształcie przypominającym kontury mapy Polski. W każdym z nich znajdowała się specjalna ławeczka. Korzystanie z niej było opatrzone specjalnym regulaminem, co stało się obiektem internetowych kpin.
Na pomysł ustawienia w polskich miastach patriotycznych instalacji wpadł Bank Gospodarstwa Krajowego. Miały one stanowić element kampanii społecznej, ukierunkowanej na rozpowszechnienie informacji o zrealizowanych inwestycjach i promującej Program Inwestycji Strategicznych.
„Stanowi to element akcji informacyjno-promocyjnej poświęconej inwestycjom, których realizację wspomaga BGK. BGK wspiera w tej chwili 11 tysięcy inwestycji o łącznej wartości 60 mld zł. 3 tysiące projektów o wartości 15 mld zł jest w trakcie realizacji lub wkrótce się rozpocznie” – przekazał bank w oświadczeniu cytowanym przez Wirtualne Media.
Co stało się z patriotycznymi ławeczkami?
Patriotyczne ławeczki znajdowały się w przestrzeni publicznej tylko kilka miesięcy – zaczęły znikać już w listopadzie. Ich zdemontowane elementy trafiły do magazynu agencji reklamowej, która brała udział w projekcie BGK.
Senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza postanowił sprawdzić, co dalej stało się ze wspomnianymi elementami. Okazało się, że zostały rozesłane po kraju i są na nowo wykorzystywane.
Z odpowiedzi udzielonej senatorowi wynika, że same ławki zostały dostarczone do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, deski tarasowe do Nadleśnictwa Nowy Targ, a pozostałe części zostały wysłane do gminy Baranów Sandomierski.
– Kuriozalne, kosztowne przedsięwzięcie, którego ciężar ponieśli wszyscy Polacy. Nikt nie wie, po co to zostało zrealizowane. Instalacje stały zaledwie kilka tygodni i teraz się okazuje, że deski de facto trafiły do tartaku. Nie wiadomo, co z płytami pilśniowymi, ale już wcześniej internauci zwrócili uwagę, że zaczęły gnić. Cały ten projekt przepalenia, przegnicia tych pieniędzy obrazuje stan Polski pod rządami PiS – skomentował Brejza, cytowany za portalem Onet.
Wójt: Przyda się do zreperowania gminnych ławek
Onet skontaktował się wójtem gminy Baranów Sandomierski, który podał więcej szczegółów. Na przykład część odzyskanych desek zostanie wykorzystana do naprawienia gminnych ławek.
— Składujemy te elementy u nas w magazynie. Trzeba je było trochę obrobić, bo nie wszystko się nadawało do bezpośredniego użytku. Były tam jakieś wkręty, drobne ścinki metalu, deski częściowo uszkodzone. Część betonowych bloków wykorzystamy w naszej oczyszczalni ścieków, część desek przyda się do zreperowania gminnych ławek. Rzuciliśmy hasło sołtysom, że mamy do rozdysponowania metalowe elementy, więc czekamy, aż się będą do nas zgłaszać z zapotrzebowaniem. Na pewno się to przyda do bieżącego wykorzystania, bo jest jasne, że żadnych wielkich konstrukcji z tego się nie zrobi — wyjaśnił wójt Marek Mazur.
Czytaj też:
Brejza interweniuje ws. słów minister Moskwy. „Wnoszę w wskazanie adresu sklepu”
Czytaj też:
Tajny patent Donalda Tuska na zwycięstwo? Ci politycy mają wrócić do Sejmu