Opublikowane dokumenty nt. sytuacji w stoczni zostały wykonane przez esbeków na podstawie podsłuchów, rozmów i obserwacji. W raportach z obserwacji pod kryptonimem "Brama" można przeczytać, jak wyglądała sytuacja przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej, np. ilu robotników się przy niej znajdowało, kto przemawiał. Relacje są opatrzone dokładnymi godzinami.
Lech Wałęsa powiedział, że nie zapoznał się z treścią opublikowanych materiałów. "Ja najpierw publikuję, a później zacznę przeglądać i segregować" - dodał. Zapowiedział, że niebawem do internetu trafi kolejnych kilkaset stron dokumentów.
Wałęsa zaczął publikowanie materiałów otrzymanych z IPN w czerwcu 2007 r. Złożył wtedy też oświadczenie, że nigdy nie był tajnym współpracownikiem SB o ps. Bolek. Dodawał, że sprawa jego agentury została dokonana na zlecenie "najwyższych władz PRL".
Pod swoim oświadczeniem Wałęsa umieścił także siedem dokumentów. Są to publikowane już wcześniej materiały: notatka SB, z 1971 r. o odmowie podjęcia przez Wałęsę współpracy z SB, orzeczenie sądu lustracyjnego z 2000 r., że złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL, zaświadczenie IPN o statusie pokrzywdzonego i informacja o niefigurowaniu w Kartotece Karnej Krajowego Rejestru Karnego.
Opublikował także donos tajnego współpracownika o ps. Bolek dotyczący zbiórki pieniędzy wśród robotników Stoczni Gdańskiej na wieńce dla poległych stoczniowców.
Publikując dokumenty w internecie, były prezydent stwierdził, że chciał zaprzeczyć twierdzeniom m.in. Anny Walentynowicz, Andrzeja Gwiazdy i Krzysztofa Wyszkowskiego, jakoby był agentem SB o kryptonimie Bolek. Liczył, że po ich lekturze Walentynowicz i małżeństwo Gwiazdów, którzy - w jego ocenie - byli manipulowani przez SB, "przeproszą go i oddadzą odznaczenia państwowe".
ab, pap