Marsz opozycji 4 czerwca okazał się mobilizacyjnym sukcesem.
– Najgorsze, że część tej frekwencji to nasza zasługa. Od tygodnia nagłaśnialiśmy marsz – smuci się polityk PiS.
Pytany czy partia rządząca odpowie na marsz nowymi propozycjami na czerwcowej kongresie programowym, odpowiada: – Zapowiedzi „ula”, kosztowały nas ponad 20 mld zł (na tyle politycy PiS szacują złożone tam obietnice – red.). Na kolejne tak spektakularne obietnice nie mamy już środków w budżecie – mówi polityk PiS.
Polityk lewicy uważa, że największym promotorem marszu był człowiek, który wymyślił ustawę do badania wpływów rosyjskich czyli „lex Tusk”.
– A jeszcze trzeba podziękować temu z PiS, kto wymyślił świetny spot promocyjny z obozem Auschwitz – dodaje kpiąco nasz rozmówca. I już zupełnie poważnie dodaje, że nie ma pojęcia, po co PiS-owi była ta komisja. – Już im dobrze szło w sondażach, trzeba było tylko tego nie zepsuć – mówi nasz rozmówca.
Inny polityk opozycji uważa, że sukces frekwencyjny nakręcony został podpisem Andrzeja Dudy pod ustawą o komisji ds. badania rosyjskich wpływów. – Ktoś powinien prezydentowi posłać bukiet kwiatów – mówi nasz rozmówca.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.