Królowa hejtu czeka na wyrok. Prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy” usłyszała 15 zarzutów za antyukraińską nagonkę

Królowa hejtu czeka na wyrok. Prezeska Fundacji „Wołyń Pamiętamy” usłyszała 15 zarzutów za antyukraińską nagonkę

Sąd, zdjęcie ilustracyjne
Sąd, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / Stanislaw Krzywy
O Ukraińcach w sieci pisze jako o „bydle stepowym, łajnie, szmatach, ścierwach, porypańcach, zboczonym umysłowo plemieniu”, ale do znieważania na tle narodowościowym sama się nie przyznaje. Twierdzi, że jej słowa zostały wyrwane z kontekstu.

Nazywa się Katarzyna S. i jest prezeską Fundacji „Wołyń Pamiętamy”. Zawiadomienie do prokuratury o jej ksenofobicznej działalności złożył mieszkający od 10 lat w Warszawie Igor Isajew, członek Związku Ukraińców w Polsce.

– Katarzyna S. jest wyjątkowo, nawet jak na swoje środowisko, brutalna i wulgarna. Prowadzi grupy hejterskie, które pod pretekstem pamięci o zbrodni wołyńskiej, znieważają dzisiejszych Ukraińców – wyjaśnił powód swej decyzji w rozmowie portalem RadioZET.pl.

Od kilku lat Isajew tkwi na celowniku prezeski fundacji „Wołyń pamiętamy”. Jej nienawistne słowa są akceptowane przez ponad 10 tys. followersów na Twitterze, a fundacja „Wołyń Pamiętamy” ma ponad 20 tys. obserwujących na Facebooku. Anonimowi influencerzy wyzywają osobistego wroga Katarzyny S. banderowskim pomiotem, który ma spier...lać z Polski.

Daremnie przy każdej okazji młody Ukrainiec przeprasza za Wołyń choć z rzezią Polaków w 1943 roku nie ma nic wspólnego. W Polsce o której słyszał od babci urodzonej w okolicach Lwowa, znalazł się z powodu studiów na Uniwersytecie Warszawskim.

Refleksja po 70 latach

Katarzyna S. mieszka w Opolu; do 2019 roku prowadziła tam sklep internetowy z tiszertami, na których były wytłoczone napisy: „Polski Lwów” i „Wołyń pamiętamy”. Interes nie szedł dobrze, zwłaszcza, gdy młoda kobieta coraz więcej czasu poświęcała działalności antyukraińskiej. W jednym z wywiadów internetowych tłumaczyła, że zradykalizowała się z powodów osobistych. Na Ukrainie w czasie rzezi wołyńskiej zamordowano jej pradziadka. Dlaczego dopiero po prawie 70 latach uświadomiła sobie rodzinną tragedię – nie wiadomo.

Jej zdjęcia w sieci pojawiają się w maju 2017 roku, gdy z uczestnikami kolejnej miesięcznicy wołyńskiej pikietuje przed ambasadą ukraińską w Warszawie pod sztandarami nacjonalistycznych organizacji: Obozu Wielkiej Polski i Narodowego Świtu. Krzyczy do zgromadzonych:

„Nigdy nie zapomnimy o wyrządzonych nam krzywdach i przyjdzie taki dzień, że władza w naszej ojczyźnie będzie w naszych rękach, i wtedy przekonacie się, Ukraińcy, jaki jest prawdziwy głos Polaków! Tak nam dopomóż Bóg, czołem wielkiej Polsce!”.

Cały artykuł dostępny jest w 28/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.