Po przesłuchaniu Czarnecki powiedział, że uściślił on swoje informacje, które wcześniej pojawiały się w mediach i podał "pewne nowe szczegóły". Zaznaczył, że przesłuchanie trwało ponad półtorej godziny.
Wcześniej przed wejściem do budynku prokuratury, powiedział dziennikarzom, że nie obawia się pozwania do sądu przez Kaczmarka. "Prawda jest jedna. Nie będę rezygnował z mówienia prawdy, tylko dlatego, że Kaczmarek straszy mnie sądem" - dodał.
Zaznaczył ponadto, że jest gotowy przed sądem poddać się badaniu na wykrywaczu kłamstw.
Nawiązując do rozmowy Kaczmarka z szefem SLD Wojciechem Olejniczakiem, której miał być świadkiem, Czarnecki powiedział, że lider lewicy "przede wszystkim słuchał".
Przesłuchanie Czarneckiego ma związek z jego wypowiedzią opublikowaną w "Dzienniku" w ubiegłą środę. Europoseł stwierdził na łamach gazety, że 23 czerwca - przed meczem parlamentarzystów z gwiazdami TVN - ówczesny szef MSWiA Janusz Kaczmarek, w nieformalnej rozmowie informował szefa SLD Wojciecha Olejniczaka o szczegółach śledztwa, dotyczącego tajnych kont polityków lewicy w Szwajcarii. Kaczmarek miał uspokajać Olejniczaka, że wśród posiadaczy kont nie ma prominentnych polityków SLD.
Kaczmarek zaprzeczył słowom Czarneckiego i zapowiedział, że pozwie europosła do sądu.
ss, ab, pap