Do ataku na burmistrza Łeby doszło w czwartek 22 czerwca. Andrzej Strzechmiński przy miejskiej bibliotece zwrócił uwagę mężczyźnie, który szedł z gaśnicą w ręku i pryskał nią po elewacjach oraz oknach budynków. 23-latek po upomnieniu zaatakował 66-latka, kilkukrotnie go kopiąc i uderzając, a potem uciekł z miejsca zdarzenia. Burmistrz Łeby nie potrzebował pomocy medycznej.
23-latek zatrzymany po ataku na Andrzeja Strzechmińskiego. Grożą mu dwa lata więzienia
O sprawie została powiadomiona policja, którą zaalarmował postronny świadek. Funkcjonariusze porozmawiali z innymi świadkami zdarzenia i przejrzeli oraz zabezpieczyli zapisy z kamer monitoringu. Policja w ubiegły poniedziałek zatrzymali agresora. Mężczyzna za swoje zachowanie odpowie przed sądem. Grozi mu grzywna, ograniczenie wolności lub dwa lata więzienia. Zebrany materiał dowodowy został przekazany prokuratorowi.
– Reaguję na każde takie niewłaściwe zachowanie, wszędzie, gdzie jest niszczone nasze mienie. Zwróciłem tylko uwagę, żeby nie niszczyć naszego mienia, bo płacą za to mieszkańcy Łeby – skomentował sprawę Strzechmiński w rozmowie z portalem lebork.naszemiasto.pl. Okazało się, że podczas zdarzenia uszkodzony został również samochód 66-latka. Straty zostały wycenione na 7 tys. zł.
Zawodowy żołnierz skopał i uderzał burmistrza Łeby. Nowe fakty
TVN24 podał, że 23-latek jest zawodowym żołnierzem. Częściowo przyznał się do winy i wyraził skruchę. Tłumaczył, że rzekomo został sprowokowany agresywnymi słowami burmistrza Łeby. Mężczyzna otrzymał dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i nie może zbliżać się do Strzechmińskiego. O losach 23-latka ws. jego dalszej służby w wojsku dowódcy zdecydują po ewentualnym wyroku skazującym.
Czytaj też:
Nożownik z Lubelszczyzny nadal na wolności. Policja poszukuje zabójcy 36-latkaCzytaj też:
Trwa napór cudzoziemców na granicę Polski. Tylu incydentów nie było dawno