W niedzielę 2 lipca po południu na jeziorze Śniardwy można było zaobserwować niecodzienny i bardzo niepokojący widok. W pewnym momencie zauważono, że jeden z pływających po wodzie jachtów zapalił się. Łódź szybko stanęła w płomieniach, a świadkowie mówią nawet o „kuli ognia”, która objęła obiekt.
Pożar łodzi na jeziorze Śniardwy
Do Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wpłynęło zgłoszenie, w którym informowano o problemach na północ od wysp Czarci Ostrów i Pajęczej. Starsze małżeństwo z Warszawy musiało opuścić swoją łódź, by uniknąć poważnym poparzeń. Parę uratowali przepływający w pobliżu żeglarze. Warszawiakom na szczęście nic się nie stało.
– O godzinie 14:38 do Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Giżycku wpłynęło zgłoszenie o pożarze jachtu na jeziorze Śniardwy. Z nieznanych przyczyn jacht z dwoma osobami na pokładzie zaczął się palić – informowali pracownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
„Pomimo podjętych prób ugaszenia płonącej jednostki, jacht zaczął nabierać wody i w większej części zatonął. Ponad powierzchnią wody unosił się zaledwie dziób. Częściowo zatopioną jednostkę odholowano z dala od szlaku żeglownego, aby nie zagrażało to innym żeglarzom” – informowało Pogotowie Ratunkowe.
„Ta akcja zakończyła się pomyślnie jeśli chodzi o zdrowie i życie żeglarzy, trochę gorzej jeśli chodzi o sprzęt. Dlatego apelujemy do wszystkich aby zachować bezpieczeństwo podczas korzystania z urządzeń elektrycznych, piecyków, butli gazowych oraz farelek szczególnie podczas pobytu na jachcie” – dodawali pracownicy MOPR.
Pracowity weekend ratowników MOPR
St. asp. Rafał Jackowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie przekazał, że łódź mogła się zapalić od kuchenki gazowej. Ubiegł weekend obfitował w interwencje MOPR. Tylko w niedzielę ratownicy brali udział w sześciu akcjach. Wszystko przez silny wiatr, który w porywach osiągał nawet 6 stopni w skali Beauforta i spychał jachty w trzciny oraz na mielizny. Na jeziorze Mamry z kolei złamał maszt jednej z łódek.
Czytaj też:
Śmiertelne zderzenie z radiowozem na drodze z Giżycka do RynuCzytaj też:
Ryś zaatakował śpiącego turystę. Zwierzę było chore